Przejdź do głównej zawartości

KISS czyli BUZI

Dzisiaj będzie krótko. Zgodnie z zasadą KISS. Nie chodzi bynajmniej o to, że domagam się całusów. KISS wprawdzie oznacza po angielsku pocałunek, jednak w tym wypadku chodzi o łatwą do zapamiętania i żartobliwie sformułowaną regułę: Keep it simple, stupid (co możnaby przetłumaczyć „Nie komplikuj, głupku”). 

Podobno jest często używana w środowisku twórców programów komputerowych, moim jednak, i nie tylko moim zdaniem, należałoby stosować ją we wszystkich dziedzinach życia. Jej sensem jest utrzymanie prostoty i unikanie zbędnych udziwnień i ozdóbek.


Doczekała się także zgrabnego polskiego odpowiednika: BUZI czyli Bez udziwnień i zdobień, idioto! Zresztą zarówno w wersji angielskiej, jak i polskiej można spotkać niezliczoną ilość jej wariantów. Często przykładowo omija się nieco obraźliwe stupid (głupku). Rozwinięciem skrótu może być więc na przykład Keep it small and simple lub Keep it short and simple. Ta ostatnia wersja jest moją ulubioną. Niech to będzie krótkie i proste. Zgodnie z tą zasadą nie będę więc dzisiaj się rozpisywać ani nadmiernie dekorować tego wpisu.

Warto wyryć sobie tę regułę na jakiejś mentalnej tabliczce i zerkać na nią przy każdej okazji. Cokolwiek robisz, pamiętaj o prostocie. Nie ozdabiaj ponad potrzebę, nie dekoruj, daruj sobie zawijaski. Im prościej, tym lepiej. W większości przypadków.

Więc BUZI.

Popularne posty z tego bloga

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian