Przejdź do głównej zawartości

Wdzięczność

Zima przypomniała o sobie, całkiem mroźno się zrobiło. Świat w bieli, śnieg przykrył wiele brzydkich miejsc, których wolelibyśmy nie widzieć.
Gdy robi się zimno, myślę o tych wszystkich ludziach, którym w życiu się nie wiedzie. O tych, którzy są głodni i marzną. I dziękuję Bogu (życiu, światu...) za to, że jest mi ciepło i nie muszę się martwić, za co ogrzeję mieszkanie ani czy stać mnie na buty zimowe dla dzieci.

Znam skromne życie, wiem, jak to jest mieć mało i martwić się o przyszłość. Byłam bezrobotna, pracowałam też na własną rękę (paradoksalnie wtedy, gdy prawie nie zarabiałam lub też miałam nieregularne dochody, o wiele lepiej zarządzałam swoimi finansami niż teraz, gdy zarabiam regularnie i całkiem przyzwoicie - to tak na marginesie).

Moje dążenie do minimalizmu jest wyborem, a nie przymusem. Żyje nam się całkiem wygodnie i niczego mi nie brakuje, poza czasem. Staram się mieć mniej, bo uważam, że tak jest wygodniej i prościej, a nie dlatego, że mnie na coś nie stać. Dziękuję losowi i jestem wdzięczna za to, że dał mi szansę na samodzielne uporządkowanie moich spraw.

Pracuję nad sobą każdego dnia, jednego dnia stawiam krok do przodu, innego cofam się o pół, czasem stoję w miejscu. Cieszę się z tego, że widzę swoje błędy i że powoli je naprawiam. Bardzo pomagają mi w tym wiedza i doświadczenie, którym dzielą się inni w Internecie.

Taka mała refleksja na piątkowy wieczór. Jestem po prostu wdzięczna za to, że mogę się uczyć. Na błędach własnych i cudzych :)

Popularne posty z tego bloga

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian