Powoli zbliżamy się do konca tej przydługawej historii.
Jak się domyślacie, po powrocie z wakacji wróciłam do regularnych ćwiczeń. Teraz już po prostu dlatego, że mi tego brakowało. Przez te parę miesięcy polubiłam ruch i doceniłam jego zalety. I tak już zostało. Niegdysiejszy leniwiec ćwiczy regularnie i z radością. Co więcej, po roku z Tamilee Webb uznałam, że to za mało, że nie dość się męczę (a rok wcześniej nie byłam w stanie dotrwać do końca zestawu...). Teraz rozpoczęłam program treningowy (także na DVD), który ma w nazwie Extreme i wymaga ćwiczenia co najmniej godzinę dziennie przez sześć dni w tygodniu. Napiszę o nim więcej za parę tygodni, gdy będę widzieć efekty. Faktem jest, że jestem teraz zdolna do wykonywania ćwiczeń, które rok temu uważałam za niewykonalne.
Nigdy, przenigdy nie sądziłam, że będę w stanie uprawiać jakąkolwiek formę ruchu, która miałaby cokolwiek wspólnego ze słowem „ekstremalny”. A teraz wiem, że jeśli wytrwam do końca tego programu, mam wielkie szanse być w tak fantastycznej formie, w jakiej nie byłam nigdy. A zaczęło się od niewinnych półgodzinnych zestawów ćwiczeń na brzuch i pośladki :)
Co dały mi regularne ćwiczenia? Podsumujmy:
- znacząca i zauważalna poprawa figury i kondycji, brak zadyszki,
- znikła sztywność kręgosłupa oraz jego bóle,
- poprawa odporności (parę razy w zimie czułam jakąś nadchodzącą infekcję, ale po ćwiczeniach znikała bez śladu),
- rozładowanie stresów. Gdy po raz pierwszy po ciężkim dniu w pracy złapałam się na tym, że marzę o powrocie do domu i gimnastyce, nie mogłam sama w to uwierzyć. Ale to działa. Czekolada się nie umywa,
- znaczny wzrost pewności siebie,
- lepszy humor na co dzień, lepszy sen,
- cellulit, hmmm.... jaki cellulit? Znikł, jak na reklamie jakiegoś smarowidła :)
- i pewnie jeszcze wiele innych korzyści, przekonajcie się na własnej skórze.
W komentarzu do poprzedniego wpisu padło pytanie: jak zacząć? Przede wszystkim powoli i bez katowania się:
- najpierw motywacja, coś, co będzie Cię napędzać także wtedy, gdy mięśnie zaczną boleć i poczujesz pierwsze objawy zmęczenia. Odwołaj się do swojej próżności, postaw najpierw na widoczne efekty. Szczytne założenie, że robisz to dla zdrowia, nie wystarczy, by ruszyć Twojego wewnętrznego lenia,
- zdecyduj, co chcesz robić. Opisana przeze mnie domowa gimnastyka według zestawu na DVD to tylko jedna z wielu opcji. Ważne, by być przekonanym do wybranej formy ruchu. Mi podoba się gimnastyka bez obciążenia lub z małymi ciężarkami, bo jest bardzo naturalną formą ruchu, przysiady, wypady, podskoki, wymachy, skłony - to przecież proste ruchy, wiele z nich możemy wykonywać na co dzień, podczas zwykłych czynności. Poza tym nie wymagają wiele miejsca ani specjalnych inwestycji. Wystarczy kawałek podłogi, krzesło, małe ciężarki, wygodny strój i obuwie. Tyle. Dopiero teraz kupiłam sobie matę i elastyczną taśmę, ale bez nich też sobie radziłam. Jednak poza gimnastyką jest jeszcze wiele innych opcji,
- określ częstotliwość. Nie za rzadko, bo będzie Ci ciężej się mobilizować. Musisz nabrać rozpędu. Nie za często, bo łatwo przesadzić i zrobić sobie krzywdę. Pamiętaj, co najmniej jeden dzień w tygodniu musisz odpoczywać. Najlepiej zrób sobie minirozpiskę, określ w które dni tygodnia i co będziesz robić,
- zadbaj o czas. Trzeba go wygospodarować, początkowo na siłę, ale potem będzie sam się znajdował,
- trzymaj się planu, a zwłaszcza przez pierwszy miesiąc - wtedy najłatwiej jest „wymięknąć”. Nie szukaj wymówek. Następujące stwierdzenia nie są usprawiedliwieniem, żeby nie ćwiczyć: jestem zmęczony(-a), nie chce mi się, nie mam czasu, miałem ciężki dzień... I wiele innych. Nie daj się oszukać własnemu umysłowi, na początku będzie szukać sposobów, żeby zracjonalizować, dlaczego nie powinienieś danego dnia ćwiczyć,
- zacznij od siebie wymagać trochę więcej, niż do tej pory, a zobaczysz, że stać Cię na więcej, niż myślisz,
- wytłumacz rodzinie, co i dlaczego chcesz robić i osiągnąć,
- skup się na celach krótkookresowych, nie myśl o tym, co będzie za rok. Wytrzymaj do końca zestawu ćwiczeń, do końca pierwszego (drugiego, trzeciego tygodnia...), przez 30 dni, 3 miesiące itd.,
- jedz tyle, ile trzeba. Nie głódź się, ale też nie napychaj, tylko dlatego, że spalasz więcej,
- zadbaj o właściwą ilość snu,
- podczas ćwiczeń pamiętaj o poprawnym oddychaniu, na początku łatwo nieświadomie wstrzymywać oddech, a to bardzo szkodliwe,
- i uwierz, że możesz osiągnąć swoje cele.
Życzę powodzenia, ruszcie się na wiosnę!