Miałam dzisiaj pisać na zupełnie inny temat, ale trudno w takich okolicznościach mówić o głupstwach. Katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem wstrząsnęła nami wszystkimi. Mną także. Jako człowiekiem i jako Polką.
Tragedia ta ma dwa wymiary, narodowy i ludzki. Zginęło wiele bardzo ważnych dla życia publicznego osób, z Prezydentem i jego Małżonką na czele. Ale przecież każda z tych osób, które leciały tym samolotem, jest też czyimś mężem, synem, żoną, siostrą, córką, przyjacielem. Ponieśliśmy wielką stratę jako naród, ale przede wszystkim za tym dramatem kryje się cierpienie bliskich zmarłym osobom.
W najbliższych dniach wszyscy będziemy zastanawiali się nad tym, co się stało. Często będą padać pytania o przyczyny tej tragedii i o jej sens. Każdy z nas, Polaków, niezależnie od przekonań i sympatii politycznych, będzie zmuszony do refleksji, bo przez tydzień żałoby narodowej po prostu od tego tematu nie będzie można uciec.
Mam nadzieję, że każdy znajdzie chwilę na zadumę nad wartością życia, na zastanowienie. Niestety mam też świadomość, że gdy już opadną emocje, nasza scena publiczna wróci w końcu do tak zwanej normy. Podobnie jak po śmierci Papieża, porozumienie ponad podziałami potrwa zaledwie czas jakiś, a potem znowu wszyscy zaczną sobie skakać do gardeł i wzajemnie się podgryzać, taki świat, taka rzeczywistość. Cóż, przynajmniej w trudnych chwilach umiemy się jednoczyć.
Nie będę się rozpisywać o swoich przemyśleniach związanych z dzisiejszym strasznym wydarzeniem. W takiej chwili wszystkie słowa brzmią pusto i banalnie.
Chciałam tylko podzielić się z Wami paroma osobistymi myślami. Po pierwsze, byłam zaskoczona, jak bardzo mi żal nawet tych osób, które niejednokrotnie ostro krytykowałam z przyczyn politycznych. Wreszcie zobaczyłam te osoby w ich wymiarze ludzkim, a nie tylko światopoglądowym i politycznym. Człowieka zawsze żal, każdego.
A po drugie, po raz kolejny naszła mnie ta sama refleksja, jak zawsze wtedy, gdy spotykam się ze śmiercią, zarówno osób prywatnych, jak i tych znanych, publicznych. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi, nikt z nas jej nie uniknie. I należy o tym pamiętać na co dzień, nie tylko przy okazji masowych dramatów i żałoby narodowej. Nasze życie jest krótkie, kruche i ulotne. Szanujmy je więc, nie traćmy czasu na głupstwa, na konflikty, nienawiść, spory, uganianie się za materialnymi dobrami i doczesnymi splendorami. Wszystko to marność, niewarta, by poświęcać jej czas i siły.
A czemu warto je poświęcać? Sami wiecie najlepiej. Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale w większości dojdziemy pewnie do tych samych wniosków. Miłość, rodzina, dom, przyjaciele. Pomaganie innym, rozwijanie pasji. A cała reszta niewiele jest warta... Jakie ma znaczenie w chwili, gdy umierasz?