Przejdź do głównej zawartości

Minimalistyczne święta - opowieść Bartosza

Z blogu Fabulissime
Oto pierwsza z konkursowych wypowiedzi. Miłej lektury! 
Opowiada Bartosz: 
Gdy czytałem wpis na twoim blogu, zasiałaś we mnie ziarenko niepewności.
Czy jako osoba starająca się praktykować minimalistyczne podejście, jestem w stanie spędzić Święta minimalistycznie?

Napisać chciałem od razu, że nie, gdzie tam, święta to czas, w którym możemy zaszaleć zarówno z jedzeniem, zakupami, jak i odwiedzaniem znajomych.
Odczekałem parę dni i przemyślałem temat.
Wnioski, jakie spostrzegłem, są zdumiewające.

Może zacznę od tzw. porządków świątecznych. W tym czasie zabieramy się do porządków na szeroką skalę. I tu zaczęła się moja misja minimalisty. Powolutku bez nacisku przemycałem swojej drugiej połowie myśli dotyczące minimalizmu. Moja druga połówka sama spostrzegła że szafa pełna ubrań, gdzie połowę z nich od roku nie założyła to przesada. Postanowiła posprzątać. Efekt sześć dużych worków na PCK. Jupi pierwszy sukces. Szafa przejaśniała, a i małżonka zadowolona. Takie porządki tylko na święta. Nie ma to jak zasiać ziarenko minimalizmu :)

Kolejna sprawa: prezenty.
Sklepy walczą o klientów, banki o kredytobiorców, a mój sposób to rozmowa. Rozmawiamy na temat tego, co chcielibyśmy dostać, co może się przydać. Co sami uważamy dla siebie za najlepsze. Po co kolejny bibelot na komodę, jak małżonka marzy o kolczykach. Lecz zaznaczam, przy rozmowie umawiamy się, do jakiej kwoty kupujemy sobie prezenty. Coś co ucieszy, a pod choinką nie będzie pusto, a i portfel nie ucierpi.

Ktoś powie: no dobrze, dorośli się dogadają, a co z dziećmi: swoimi, chrześniacy itd. I tu zasada, którą mamy dopiero drugi rok. Prezenty tylko na gwiazdkę, na Mikołaja tylko troszkę słodyczy. 
Ale jaki dziecku dać prezent w duchu minimalizmu: otóż da się, ustalamy z małżonką, jaką kwotę na każde dziecko wydamy i zaznaczam, że nie są to duże sumy, u nas od 20-50zł. Zazwyczaj tak bywa, że zabawki są na 5 minut. I kolejna sprawa wiek dziecka: małe - edukacyjna zabaweczka jak np. robot robiony z puszki coli, gdzie cały zestaw dla chrześniaka kosztuje 35zł. Okaże się, czy go to czegoś nauczy, czy zaraz pójdzie do kosza. Zabawki do 10 lat, powyżej to doładowanie telefonu lub pieniądze. Gdyż z tego się najbardziej cieszą.
I tu spodziewam się zaraz opinii: ale ten facet nadaje na drugą połowę, że nie minimalistyczna, a prezenty dają za 20zł. Odpowiedź prosta. Życie pokazało, jak w pierwsze święta, kupując drogie prezenty dla wszystkich w nowy rok wchodziliśmy z długami, które trzeba spłacać. A prezenty zostały tak samo potraktowane jak te tanie. Czy minimalistycznie, oceńcie sami.
Prezenty dla znajomych: brak. Tak, brak nawet pierdoły w stylu świeczka w kształcie choinki. Po co kupować coś, co pójdzie do kosza. I tu jest dobro dla nas. Gdyż co zrobić z kolejną pierdołą od znajomych, najchętniej od razu bym wyrzucił, i tak przynajmniej nie ma problemu.

Jedzenie: oj, tu to się dzieje. Z obydwu stron pełno jedzenia, na wigilię jest tego masa i co gorsze jak na drugi dzień już trzeba iść z wizytą do rodziny, znajomych.

Jedzenie to jakaś słabość, lecz co zrobić, jak rodzice mają radość w dawaniu potraw, tych rodzinnych domowych, oby dzieci nie miały pustego stołu.
W tym roku dość, pierwszy raz spędzamy wigilię sami, bez znajomych, rodziny. Po prostu sami. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. 
Dlaczego mam chodzić do wszystkich, u wszystkich jeść i próbować każdej potrawy. I z całego tego czasu nic nie mam. Po prostu dość.
Mniej tu na pewno znaczy więcej. Spędzony razem z sobą czas jest bezcenny.


Co lubię w świętach?
Uwielbiam piosenki świąteczne w radiu, ustrojone ulice, witryny sklepów. Wiem, że sklepy tylko czekają na moje wejście, abym coś kupił. Lecz dla mnie ważniejsza jest radość z zobaczenia pięknego wystroju niż z posiadania kolejnej pierdoły do kolekcji na kominku.
Po świętach przychodzi czas refleksji po co to wszystko. Ja zawsze znam odpowiedź prędzej.
Nie sztuka kupować w szale świąt. Sztuka zauważyć te wszystkie ciekawostki, które cieszą oko, te światełka, wystawy. Nie muszę tego posiadać na własność, a dlaczego? Po to, żeby się nie przyzwyczaić i za rok mieś radość na nowo z oglądania po raz kolejny, tak to by mi się to już zbrzydło.

Owszem chwyty marketingowców czasem potrafią osłabić czujność minimalisty, lecz są na to sposoby:
Przy wyjściu na miasto nie zabieram żadnych pieniędzy, nawet karty. Wiem, że pokusa czasem jest spora. Gdy wracam do domu po pieniądze, pokusa często znika.
Prezenty kupuję już od paru lat na allegro, jest taniej i większy wybór.
I zawsze staram się dowiedzieć: kilka rzeczy, co ktoś by chciał dostać pod choinkę i z tego wybieram.
Nie od parady co roku na allegro po świętach jest tyle wystawionych nietrafionych prezentów.
Sukces ogromny na święta minimalizmu w tym roku  to szafa, która jest wielkim sukcesem i minimalizm w niej zagościł. Mam nadzieję, że na dobre i tak będzie.

Ze swojej strony Życzę wszystkim Minimalistom, a w szczególności Tobie Ajka spokojnych minimalistycznych Świąt Bożego Narodzenia. Oby każde najskrytsze marzenia noszone głęboko w sercu się spełniły.
Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło.
Bartosz 

Popularne posty z tego bloga

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian