![]() |
Zdjęcie dzięki uprzejmości Susanne z blogu Me and Alice |
Dzisiaj ostatnia z konkursowych wypowiedzi. Autorka, Monika, zastanawia się, co ma oznaczać „mądre” spędzanie Świąt. Hmm, to dla mnie oczywiste - w spokoju i z radością. Podoba mi się to, co widać w Waszych opowieściach: umiejętność zachowania zdrowego rozsądku w tym szalonym i tak ostatnio skomercjalizowanym okresie, dostosowanie tradycji do siebie, a nie na odwrót. Brak przymusu, stresu, spięcia, pośpiechu. Dbałość o poszanowanie „ducha Bożego Narodzenia”, radość z dawania. Ciepło, miłość, rodzina, życzliwi ludzie na około. Czy nie o to właśnie w tym chodzi już od setek lat?
Zostawiam Was z pełną ciepła opowieścią Moniki:
Zaciekawił mnie Twój wpis o tym jak "mądrze" spędzić święta.., celowo piszę w cudzysłowiu ponieważ nie jestem przekonana, czy moje spędzanie czasu świątecznego jest mądre.
Zawsze jednocześnie bawi mnie i przeraża zarazem głośne nawoływanie w gazetach, które przeglądam u fryzjera, do "porządków" przedświątecznych. Tak, jakby wcześniej nie dbało się o komfort życia (to samo zresztą będzie na wiosnę;-)).
Dla mnie te porządki to dzień przed Wigilią - przetarcie kurzu, umycie podłóg, toalet, odświeżenie pościeli dla gości, wyprasowanie obrusów (mam aż dwa;-)) Wizyta w markecie musi być, ale zakupy są standardowe (chemia, kawy, herbaty, jedzenie w stylu makarony, kasze... )
Ponieważ to ja organizuję Wigilię (przyjeżdżają moi Rodzice, brat i Teściowie) przygotowanie potraw dzielimy: każda Mama ma swoje specjalności - pierogi, gołąbki, ja kupuję ciasteczka, gotuję barszcz, mąż piecze pstrąga (nie lubimy karpia). Na mnie też spada przystrojenie domu, co kocham - żywa choinka, gałązki pachną w całym mieszkaniu - ubieram ją w czerwone kuleczki- światełka, kilka dużych bombek, cukierki, które podjadamy całe święta, jak nikt nie widzi (taka dziecinna tradycja;-)... no i tyle. Ta choinka czasami może i jest minimalistyczna, ale taka mi się podoba;-) Nie lubię tych pstrokatych ozdób.
Koniec minimalizmu to prezenty dla najbliższych, które kompletuję od... września (?) Są to rzeczy, o których czasami słyszę od najbliższych, że "faaajne" - czasami po prostu wiem, że się spodobają. Kocham je pakować - już od ponad tygodnia stoją takie pudełka u mnie na pianinie i są chyba jedyną tak kolorową plamą w moim mieszkaniu. Lubię na nie patrzeć i już się cieszę na myśl o reakcjach bliskich.
Same święta to Wigilia z najbliższymi (nie jest taka ortodoksyjna, często pijemy czerwone wino, z mojej strony wszyscy są muzykami, więc gramy, śpiewamy...), pierwszy dzień to dojadanie "resztek" ryby, barszczu, pierogów - co kto lubi, to wyjada. Wspólna msza święta i rodzina wyjeżdża. potem my odwiedzamy z mężem kuzynów, przyjaciół...
Nic nadzwyczajnego - aż zastanawiam się - po co to piszę?
Szału zakupowego nie rozumiem - w końcu to tylko 2 dni... a ja już na 2 dzień świąt nie "przyswajam" świątecznych rzeczy i tak tez planuję, aby nic nie zostało - zawsze można dokupić na 2 dzień, ewentualne "nadwyżki" zapakowuję gościom.
Nie wiem czy moje święta są "mądre". Są na pewno ciepłe, przestronne (choinka według mnie najpiękniej wygląda jako jedna nielicznych ozdób), pachnące, gościnne i zwyczajnie szczęśliwe - bo mam dla kogo to przygotować.
Pozdrawiam!!!