Przejdź do głównej zawartości

I miejsce w konkursie kulinarnym


Oto zestaw przepisów nadesłany przez Panią La MômePrzyznam, że miałam pewne wątpliwości przy przepisie na cukinię z kukurydzą, bo cukinię z ogrodu można zbierać najpóźniej w październiku, w listopadzie już na nią za późno, a dania konkursowe miały być późno jesienne i zimowe. Za to urzekły mnie przepisy na placuszki ziemniaczane i owsiankę oraz sam sposób opisania i przedstawienia potraw. 
Duch prostoty, bezpretensjonalność, całość domowa, ale pomysłowa, apetyczna i zachęcająca. Bardzo ładne fotografie!
Przepis na placuszki wydaje się kompletną rozpustą kulinarną, ale odrobina rozpusty, od czasu do czasu, nikomu jeszcze nie zaszkodziła ;-)
Moim zdaniem najsłabszym punktem tego zestawu jest deser, chociaż prezentuje się bardzo apetycznie. Jednak po pierwsze nie jestem kilkulatkiem, gustuję w bardziej wyrazistych smakach, po drugie zaś przepis jest łatwy do wykonania i pokazuje, jak można wykorzystać półprodukty, gdy nie mamy zbyt wiele czasu, a czymś smacznym rodzinę nakarmić trzeba.  
Dużą zaletą proponowanych przez Magdę przepisów jest także niski koszt.
Idealnie trafiła w moje upodobania, mam nadzieję, że Wam także pocieknie ślinka na widok tych propozycji!
Oddaję głos Laureatce:

Ostatnio ograniczyłam korzystanie z internetu, komputera do minimum, stąd moje jesienne przepisy pochodzą z książeczki „Przepisy czytelników” - jesień ( biblioteczka Poradnika Domowego, rok 1994), oraz jeden przepis z czeskiego dodatku kulinarnego poświęconego bramborom ;) - „Delikatesy” (uwielbiam czeską kuchnię, chociaż do dietetycznych nie należy;).

Przyznam się, że przepisy z książek, gazetek są dla mnie inspiracją. Lubię polską, tradycyjną kuchnię (zwłaszcza jesienią i zimą; najbardziej tłusty rosół z kaczki), ale żeby nie było nudno, lubię czasami zaszaleć.
Ponieważ mieszkam na wsi, korzystam często z tego, co przyroda akurat oferuje i nie zastanawiam się specjalnie nad tym. We wrześniu wykopki - więc wiadomo, zaczyna się okres ziemniaczany. Jesień w ogóle kojarzy mi się z cebulą, cukinią, papryką, jabłkami, gruszkami, ale takimi smażonymi lub duszonymi - z kuchnią, jakby to określić...bardziej kaloryczną...
Do połowy października miałam maliny w ogródku;)

Dobra, przechodzę do przepisów:

Bramborové placičky s nívou a hruškou



500g ziemniaków
200g sera Niva (ja dałam ser Brie, ale można powariować także z żółtym serem)
100g mąki
2 gruszki
1 jajko
garść cukru (może być brązowy)
olej do smażenia, sól
mąka na stolnicę
rozmaryn na ozdobę (ja dałam pietruszkę)

Ziemniaki gotujemy, aż będą miękkie. Ugotowane trzemy na tarce, następnie dodajemy do nich mąkę, jajko, sól i ugniatamy ciasto (ja zawsze dodaję mąki tyle, by się nie lepiło). Wałkujemy ciasto na stolnicy i kubkiem, większą filiżanką wycinamy kółka. Dajemy je na patelnię z rozgrzanym olejem, z obu stron smażymy na złoto i wykładamy na papier, by wsiąkł tłuszcz. Umyte gruszki rozpoławiamy i środek przykładamy do cukru, potem tą samą stroną kładziemy na patelnię z masłem i czekamy aż gruszka lekko się podpiecze, a cukier skarmelizuje się.  
Trzy placki przekładamy serem, a na koniec kładziemy gruszkę i przyozdabiamy kawałkiem Nivy. Następnie wieże z placków wkładamy do piekarnika, tak by się ser roztopił.
Ja na koniec jeszcze polewam masełkiem.
Palce lizać! (dla jednych może to być obiad, a dla innych przystawka;)

Cukinia z kukurydzą


4 małe cukinie,
puszka kukurydzy,
jajo,
3 łyżki mleka,
2 pomidory,
pół szklanki startego żółtego sera,
bazylia,  
2 łyżki oleju,
pieprz, sól

Umytą cukinię przekroić wzdłuż i delikatnie wydrążyć środek. Kukurydzę odsączyć, dodać jajo i mleko, drobno pokrojone pomidory, przyprawy i wymieszać.
Wypełnić cukinię farszem, posypać serem, skropić olejem. dusić pod przykryciem na małym ogniu około 30 min. Pod koniec zdjąć przykrywkę. Podawać z ziemniakami lub ryżem.
Można też do tego przygotować jakiś sos do polania.



Owsianka ( na śniadanko)


4-6 łyżek płatków owsianych
po szklance wody i mleka
łyżeczka rodzynek
banan, jabłko,
bakalie wg uznania
po łyżeczce masła, miodu
cynamon wg uznania

Do wrzącej wody wlać mleko, wrzucić rodzynki, bakalie, plasterki banana, pokrojone w kosteczkę jabłko. wsypać płatki owsiane, przyprawić. Gotować około 5 min. Na koniec dodać masło, posypać
cynamonem. Jest to ulubione śniadanko mojej rodziny ;D.

Dla najmłodszych (deser)



25 dag serka homogenizowanego, waniliowego
dwa opakowania galaretki w różnych kolorach, dowolne bakalie owoce

Przygotowaną, stężałą galaretkę nakładamy do wysokich szklanek na przemian z serkiem. Deser dekorujemy bakaliami, można dodać startej czekolady, włożyć śmieszny wafelek itd.

Podane przepisy mogą podlegać modyfikacji, możemy korzystać z tego co mamy w szafce, w lodówce i kombinować. Ja tak robię - frajda jest podwójna;)). Ponad to przepisy są średniej trudności i szybkie - ja takie lubię, mam więcej czasu dla rodziny;).

Dziękuję Magdzie za przepisy i życzę Wam miłego gotowania!

Popularne posty z tego bloga

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian