Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2012

Apetyczna Zosia z fabryki czekolady

Sophie Dahl, zdjęcie pochodzi z witryny SophieDahl.com Sporo pisałam ostatnio na temat ciała, akceptacji, kompleksów i pozbywania się ich. Czas zakończyć na razie minicykl o ciele i przejść do innych tematów. Wpis ten właściwie miał zaczynać tę serię tematyczną. Myślę, że jednak będzie lepszy jako jej podsumowanie. Może zaskoczy Was fakt, że będzie dotyczył książki (właściwie) kucharskiej? Część Czytelniczek zapewne już ją zna. Apetyczna panna Dahl  autorstwa Sophie Dahl ukazała się w Polsce jesienią zeszłego roku. Pisała o niej nie raz Liska z popularnego blogu kulinarnego White Plate , sympatyczką Sophie jest też Bea, pisząca  na polecanym już kiedyś przeze mnie blogu Bea w kuchni . Zainteresowałam się tą pozycją z wielu powodów. Po pierwsze mam słabość do książek kucharskich, to jeden z powodów, dla których nigdy nie będę mogła pozbyć się regału na książki, pomimo miłości do Kindle'a (książka kucharska w wersji elektronicznej to jednak nie to, co tygrysy lubią najbardzie

Skąd biorą się kompleksy?

Komentując ostatni wpis o oswajaniu się z ciałem, Tofalaria celnie zapytała: Zastanawiam się, skąd bierze się tak duża koncentracja na ciele, która prowadzi do kompleksów. Bo przecież jeśli robi się różne rzeczy, ma wypełniony czas, to nie ma miejsca na kompleksy. Wydaje mi się (może się mylę?), że osoby bardzo aktywne w życiu, angażujące się w różne rzeczy nie mają czasu na nadmierne koncentrowanie się na sobie, a znajdując akceptację swoich działań przekładają to na akceptację swojej osoby (np. "świetnie to zrobiłaś!", "naprawdę robisz coś takiego? mogę następnym razem pójść z tobą?"). Pytanie słuszne, chociaż diagnoza moim zdaniem trafna jedynie częściowo. Nie zawsze wysoka aktywność wiąże się z pozytywnym odbiorem działań, nie zawsze przekłada się na sukcesy. Czasem im więcej sukcesów, tym bardziej negatywne reakcje otoczenia.  Tak, to prawda, że osoby „ bardzo aktywne w życiu, angażujące się w różne rzeczy, nie mają czasu na nadmierne koncentrowanie si

Naga Ty

Laleczki autorstwa Kasi Urban Rybskiej, więcej Jej prac można obejrzeć i kupić tutaj W odpowiedzi na pytanie o Wasz poziom zadowolenia z ciała zamieściłyście sporo ciekawych wypowiedzi. Bardzo wszystkim dziękuję! Komentujące panie okazały się być w większości względnie pogodzone ze swoją fizycznością, niektóre jeszcze nad tym pracują. Powiało jednak z Waszych historii optymizmem: z czasem nawet bardzo zakompleksione osoby nabierają pewności siebie, zaczynają lubić swoje ciała, a nawet chcą się wyróżniać w tłumie zamiast zlewać się z otoczeniem. Nieco paradoksalnie zdobywamy tę pewność siebie, gdy pierwszą młodość mamy już zwykle za sobą, a niektóre części naszych ciał zaczynają już tracić swą boską jędrność. Potrzebujemy czasu i doświadczenia, by poczuć się naprawdę wygodnie w naszych cielesnych powłokach. Doceniamy je, pomimo tego, że mogą już być nieco zużyte, tymczasem rzadko potrafiłyśmy je cenić, gdy były jeszcze świeże i nienadgryzione zębem czasu.

A Ty jak czujesz się w swojej skórze?

Dzisiaj chciałabym namówić do zwierzeń przede wszystkim moje Czytelniczki. Wiem, że panowie też tutaj zaglądają, ale często mówimy o typowo kobiecych sprawach, myślę więc, że nikt nie będzie miał mi za złe. Męskie wypowiedzi, z pozycji obserwatora, będą zresztą równie mile widziane. Planowałam recenzję pewnej ciekawej lektury, lecz zanim ją zamieszczę, mam do Was parę pytań związanych z tematem, który mnie od dawna fascynuje. Czyli relacją kobiety z jej ciałem. Na podstawie zamieszczanych tu komentarzy wnioskuję, że panie, które do mnie zaglądają, są w przeważającej większości osobami oczytanymi, myślącymi, nie obawiającymi się wyrażać własnego zdania. Nowoczesne i silne kobiety. Baby z jajami, że się tak kolokwialnie wyrażę. Na podstawie prowadzonych już od lat obserwacji muszę jednak stwierdzić, że bardzo wiele kobiet, które spotykam, ma problemy z akceptacją siebie. Nawet wśród tych najsilniejszych. Spora część tych trudności wiąże się z postrzeganiem swojego ciała. Począw

Prace z konkursu fotograficznego

Wpisy konkursowe zostaną usunięte, żeby nie robiły tłoku na blogu, za to album ze zdjęciami możecie oglądać sobie tutaj. konkurs_fotograficzny

Podsumowanie konkursu fotograficznego

Głosowanie zakończone, czas więc ogłosić wyniki. Najpierw jednak mała samokrytyka. Jestem zła na samą siebie, że nie byłam bardziej przewidująca, organizując ten konkurs. Błędnie założyłam, że wpłynie zaledwie parę prac (bo tak działo się w przypadku poprzednich rywalizacji), a tymczasem okazało się, że zdjęć nadesłano całkiem sporo. Gdybym wiedziała wcześniej, że zainteresowanie będzie tak wielkie, a jednocześnie  niektóre fotografie będą nieco nie na temat, wprowadziłabym wstępną selekcję zdjęć przed publikacją. I chyba nie zdecydowałabym się już na wybieranie najlepszych prac przez głosowanie. Nie chciałam zmieniać zasad konkursu w trakcie jego trwania. Jednak decyzja o publikacji wszystkich nadesłanych zdjęć zaowocowała sporym zamieszaniem. Dodać trzeba, że sama sobie dodatkowo skomplikowałam życie, decydując się na umieszczenie zdjęć na blogu, a trzeba było, tak jak na przykład proponowała Verónica i inne osoby, zaprezentować je np. za pomocą Picasy czy innego serwisu zewnętrzneg

Kąpiel w płatkach róż, joga i wewnętrzne piękno

Nie sądziłam, że z takim zainteresowaniem przeczytam książkę napisaną przez modelkę. Ani też, że sięgnę jeszcze kiedykolwiek po pozycję noszącą w tytule słowo „dieta”. Podczas świątecznych zakupów w księgarni zwróciła jednak moją uwagę kolorowa okładka ze zdjęciem Agnieszki Maciąg. Smak szczęścia, czyli o dietach, modzie, medytacji i kąpieli w płatkach róż. Przejrzałam wnikliwie, przeczytałam nawet kilka fragmentów, pomyślałam:  hmm, no, proszę, i kto by pomyślał...  Uznałam, że warto by ją przeczytać, a może nawet mogłaby zagościć na półce na dobre, ale rzuciłam okiem na cenę (w księgarni stacjonarnej 39 zł, przez internet około 35) i ... odłożyłam. Jednak Aniołek szukał pomysłów na prezent dla mnie, wpisałam więc ten poradnik na listę  chcętomieciów jako jedną z ewentualności do wyboru.   Aniołek okazał się podatny na sugestie ;-) Nie śledziłam życiorysu Pani Agnieszki, chociaż w odległych już dość czasach kojarzyła mi się bardzo sympatycznie, z teledyskami niegdyś ulubio