Na krakowskich Targach Książki trwa akcja Książka za książkę. Za oddaną książkę (na potrzeby bibliotek) otrzymuje się kupon rabatowy, który można wykorzystać podczas targów, oraz bon z kodem umożliwiającym ściągnięcie darmowego ebooka z listy 400 całkiem atrakcyjnych tytułów.
Od pawilonów targowych dzieli mnie tak zwany rzut beretem. Jako miłośniczka ebooków oraz czytnika Kindle nie mogłam nie skorzystać z takiej możliwości. Stanęłam więc wczoraj przed regałem z książkami, zastanawiając się, których książek mogłabym się pozbyć. I co? Kiepsko. Mam taką dyżurną półeczkę, na którą odkładam książki przeznaczone do wydania z domu po przeczytaniu. Poza pozycjami wcześniej tam odłożonymi nie znalazło się już nic. Mąż zajrzał na swoją część regału i zdziwił się, że u niego jest podobnie. Wspólnie zebraliśmy zaledwie kilkanaście pozycji. I tak całkiem niezły to wynik. Dzisiaj zostały odniesione na Targi i wymienione na wspomniane kupony.
Jednak to nie o kuponach rabatowych chciałam Wam opowiedzieć.
Gdy tak przyglądałam się naszemu regałowi, wielkiej kobyle, wypełnionej niegdyś po brzegi książkami, dzisiaj prześwitującej gdzieniegdzie pustymi półkami, uświadomiłam sobie, że zakończył się pewien etap. Etap pozbywania się rzeczy, porządkowania przestrzeni (fizycznej i psychicznej), żegnania się z nadmiarem. Stało się to już jakiś czas temu, ale wcześniej nie było to aż tak namacalnie odczuwalne.
Coś się kończy, coś innego się zaczęło. Minął czas przebudowy, remontu, modernizacji. Wokół mnie porządek, prostota, piękno. Nic nie przeszkadza, nic nie drażni. Niczego nie trzeba się już pozbywać. Niczego też nie brakuje.
Osiągnęłam równowagę. Jednak wszystko płynie, świat wciąż się zmienia. Raz osiągnięta równowaga nie będzie trwać wiecznie, by znów jej nie stracić, trzeba dostosowywać się do zmieniających się okoliczności, . Po ewentualnych chwilowych wahnięciach wracać do pionu.
Te ostatnie lata były nie tylko czasem odejmowania tego, co zbędne. To był przede wszystkim okres intensywnej nauki. Poznawania siebie, swoich pragnień i potrzeb. Tego, co dla mnie dobre, tego, co mi nie służy. Co najlepiej pasuje. Zrozumienia mechanizmów. Sprawdzania rozmaitych rozwiązań, odrzucania tych, które choć popularne, dla mnie wcale nie są korzystne. Szukania najlepszych, najprostszych, najbardziej skutecznych. W każdej dziedzinie, od życia zawodowego, przez prowadzenie domu, dbanie o siebie, o urodę, odżywianie, po sposoby spędzania wolnego czasu. Relacje z krewnymi, znajomymi, bliskimi i dalszymi. Także stres - poznanie jego istoty, opanowanie go. Nie całkowite unikanie, lecz wykorzystywanie na własną korzyść.
Na poprzednim etapie wzbogaciłam się o wiele użytecznych narzędzi. Teraz czas wykorzystywać tę zdobytą wiedzę i narzędzia na co dzień. Nie wystarczy wiedzieć, co dla Ciebie najlepsze. Sama świadomość to za mało. Nabyte umiejętności należy ćwiczyć, wdrażać, wykorzystywać na każdym kroku. Doskonalić je. Być może za jakiś czas, gdy okoliczności ulegną zmianie, gdy zmienią się moje pragnienia i potrzeby, gdy zmieni się świat, trzeba będzie poszukać innych narzędzi, zdobyć nowe umiejętności.
Na razie jednak jestem tu i teraz. Skupiam się na tym, by owo TU I TERAZ przeżywać jak najlepiej, jak najpełniej. Nieważne, co będzie jutro.