fot. Maciej Mularczyk Z wielu powodów uważam zwyczaj podejmowania noworocznych postanowień za bezsensowny. Na podstawie własnych doświadczeń, ale też obserwacji bliźnich. Tak się składa, że w naszej strefie klimatycznej pierwszy dzień nowego roku wypada w samym środku zimy. I na dodatek w okresie, gdy dni są bardzo krótkie i wszystkim brakuje światła. Nawet osoby z natury pogodne i optymistycznie nastawione do życia (np. ja) oraz lubiące zimę nie tryskają wtedy nadmiarem energii i chęci do działania. Trudno się wstaje rano, do wszelkiego wysiłku trzeba się mocno przekonywać. Próby wprowadzania zmian w takich okolicznościach w większości przypadków spełzają na niczym. Pozostaje tylko niesmak, że znowu nie dało się rady.
Po słonecznej stronie życia