Przejdź do głównej zawartości

Mieszkanie jak z gumy

Przekonywałam Was niedawno, że niewielkie mieszkanie czy mały dom wcale nie muszą być niewygodne i nie zawsze trzeba dążyć za wszelką cenę do ich zamiany na większy metraż. Na pewnych etapach życia mogą być wygodnym i praktycznym rozwiązaniem. Wiele jednak zależy od sposobu ich urządzenia. 

Zdjęcie IKEA
Wyjaśnijmy sobie od razu jedną sprawę. Jak zauważyła jedna z Czytelniczek, żadne sztuczki nie pomogą, jeśli nasza przestrzeń życiowa jest zdecydowanie za mała w stosunku do naszych potrzeb. Nie ma cudów, kawalerka zawsze pozostanie kawalerką, a z kilkunastu metrów nie zrobi się kilkudziesiąt. We wcześniejszym wpisie moją intencją nie było zachęcanie Was do gniecenia się w sześć osób na 20 metrach kwadratowych, lecz pokazanie, że metraż to nie wszystko. A najważniejsze jest dostosowanie tego metrażu do swoich rzeczywistych potrzeb i planów. Gdy rodzina się powiększa, przez pewien czas można wytrzymać  na mniejszej przestrzeni, pomagając sobie przemeblowaniami i gruntownymi porządkami, ale prędzej czy później przeprowadzka będzie nieuniknioną koniecznością. 

Dzisiaj pomówmy jednak nie o przeprowadzce, lecz o tym, jak można ją odsunąć w czasie lub w ogóle jej uniknąć, gdy wydaje się nam, że nasze małe m jest ciut za małe, a nie wynika to z pojawienia się na świecie nowego obywatela lub obywatelki, lecz po prostu z bałaganu i zagracenia.


Po pierwsze (jak zapewne się domyślacie): zrobić generalne porządki i wielką czystkę, nie omijając żadnego zakamarka. Od piwnicy aż po dach, od szafy z ubraniami po szufladę z lekarstwami. Pozbyć się wszystkiego, co zbędne, zużyte, za duże, za małe, przestarzałe, niesprawne, zepsute, trzymane na wszelki wypadek... W teorii brzmi łatwo, w praktyce jest to dość praco- i czasochłonny proces, nie będę się jednak na jego temat rozpisywać, bo nieraz był on już i u mnie, i u innych blogerów wałkowany na dziesiątą stronę. Gratyfikacją za podjęty wysiłek będzie odzyskana przestrzeń i lepsze samopoczucie. 

Potem dobrze jest spojrzeć krytycznym okiem na umeblowanie. Ja jestem właśnie na tym etapie. Pozbywamy się wielkiego regału - zawalidrogi oraz stolika pod TV, dzięki temu uzyskamy sporo miejsca, które będzie można wykorzystać na urządzenie kącika wypoczynkowego i przenośnego miejsca pracy dla mnie. 
Parę lat temu uwolniliśmy się od biurka pod komputer, fotela biurowego i komputera stacjonarnego. Całość powędrowała do nowych właścicieli, którzy korzystają z tego sprzętu do dzisiaj, a my z radością przestawiliśmy się na korzystanie z laptopa. Tak, wiem, teraz to już żadna rewelacja, ale wtedy byliśmy bardzo podekscytowani. Przede wszystkim dzięki temu zyskaliśmy dodatkową przestrzeń - prawie pół sypialni. I oczywiście mobilność. 
Z czasem zaczęłam pracować na własny rachunek, więc przydałby się teraz jakiś mały stoliczek, przy którym mogłabym sobie wygodnie siedzieć, a do niego ergonomiczne krzesło, na szczęście dostępne są rozwiązania kompaktowe, składane, łatwe do przestawiania czy schowania w razie potrzeby. 

Najbardziej lubię teraz takie meble, które są lekkie i łatwe do przestawiania. Dzięki nim przestrzeń mieszkalną można szybko i bez wysiłku dostosowywać do zmieniających się warunków. Bardzo lubię naszą kanapę, bo można z nią podróżować po całym pomieszczeniu, ustawiać ją na różne sposoby i w rozmaitych miejscach, tak, aby mieć mniej lub więcej miejsca albo wygodniej usiąść do oglądania filmu. Podobnie cenię sobie dwa małe stoliczki, nazywane umownie kawowymi. Mniejszy można schować pod większym, a w razie potrzeby rozstawić je, na przykład gdy przychodzą goście. 

Liczą się wszystkie decyzje, np. rezygnacja z wanny na rzecz kabiny prysznicowej czy też połączenie małej kuchni z pokojem dziennym. Nie wszyscy lubią tak zwane aneksy kuchenne, jednak moim zdaniem jest to bardzo wygodne rozwiązanie, rzadko bywa uciążliwe. I dyscyplinuje do utrzymania porządku w części kuchennej. A gdy gotuje się obiad, domownicy od razu wiedzą, że czeka ich coś smacznego.

Ogółem małe mieszkanie uczy dyscypliny i rozważnego gospodarowania miejscem. Uczy także doceniania  znaczenia  przestrzeni do przechowywania. Dzięki umiejętnemu jej zagospodarowaniu o wiele łatwiej zapanować nad swoim stanem posiadania. Wiele osób traktuje swoje szafy czy pawlacze jako swego rodzaju świątynię zapommnienia. Wrzuca się tam wszystko jak popadnie, sprawnym i szybkim ruchem zatrzaskując drzwi, byle tylko nie zaburzyć delikatnej struktury nagromadzonych stert skarbów, która grozi zawalaniem się na głowę nieostrożnego przechodnia. Tego, co kryje się w głębi tych niezdobytych masywów górskich, można się tylko domyślać.

A tymczasem im większy porządek w szafach i innych miejscach do przechowywania, tym też większy ład poza nimi. Tym mniej drobiazgów walających się po blatach i półkach, zawadzających pod nogami, upchniętych pod łóżkiem czy na szafkach. Tyczy się to oczywiście nie tylko małych mieszkań, ale w nich ma to szczególne znaczenie. 
Niedużą przestrzeń łatwo zagracić i zatłoczyć. Podobnie jak w przypadku nadwagi - na osobie małego wzrostu widać każdy nadliczbowy kilogram, na wysokim drągalu można przeoczyć nawet kilkanaście kilo. W małym lokum niepotrzebny stoliczek czy za duża szafa od razu przeszkadzają, w dużym domu mebel można przesunąć lub przestawić tak, by nie zawadzał. 

Małe mieszkanie na pewno nie jest szczytem marzeń, ale przy odrobinie wysiłku może być naprawdę funkcjonalne.




Popularne posty z tego bloga

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian