Przejdź do głównej zawartości

„Sztuka sprzątania” do rozdania

Obiecywałam małą niespodziankę oraz wyjaśnienie, czym, oprócz tłumaczenia i pisania książki, zajmuję się ostatnio. A zapowiadana niespodzianka jest z tym przedsięwzięciem w pewnym sensie związana. 

Kilka miesięcy temu dostałam propozycję od firmy Tołpa, producenta kosmetyków opartych na borowinie i torfie. Po pierwszym kontakcie miałam nieco mieszane uczucia - znałam już wcześniej te kosmetyki i bardzo je sobie ceniłam, lecz obawiałam się, że Tołpa będzie oczekiwać ode mnie zamieszczania tutaj, na blogu, recenzji produktów czy też zwykłej reklamy. Wiedziałam, że na tego rodzaju działania nie mam zamiaru się zgadzać. 

Jednak wkrótce sytuacja się wyjaśniła.
Okazało się, że proponowana współpraca ma mieć zupełnie inny charakter. Tołpa wdraża u siebie wiele zmian, nie tylko wizerunkowych. Wprowadzają nowe linie produktów, ale przede wszystkim nowe podejście do klienta, pielęgnacji, promocji. Prosty i przejrzysty sposób mówienia o kosmetykach w szerszym kontekście - stylu życia, podejścia do kupowania, świadomej konsumpcji. Dowiedziałam się, że kochają prostotę, zdrowy umiar i rozsądek.

Gdy osobiście poznałam osoby, którzy stoją za marką, pozbyłam się wszelkich wątpliwości. Zobaczyłam bowiem ludzi pełnych zapału i entuzjazmu, przekonanych, że klient, kupując kosmetyk, nie powinien płacić za  jego reklamę, lecz za jakość i za rzetelne badania, a nie za gażę pięknej modelki czy innej gwiazdy. Spotkałam ludzi, którzy wierzą w potęgę prostoty. Stawiają na rzetelność, przejrzystość i szczerość. I, co najważniejsze, lubią się śmiać i lubią rozmawiać. Polubiliśmy się, bo mamy podobne podejście do życia.
I są z Wrocławia i okolic, a ja zawsze miałam dużą sympatię do ludzi z Wrocławia... 

I w ten sposób zostałam ich felietonistką. Od lipca, gdy ruszy nowa strona internetowa Tołpy, będziecie mogli czytać moje teksty w sekcji Kupuj mniej. Ani o kosmetykach, ani o pielęgnacji. Sami zobaczycie o czym, jeśli będziecie mieli ochotę. Dam znać, gdy strona będzie już działać w nowej odsłonie. 

Jak wspominałam ostatnio, na blogu nie będziecie raczej widywać skutków mojej współpracy z Tołpą.  Nie będę zachwalać ich produktów, chociaż sama ich używam, ale z kosmetykami to już tak jest, że każdy musi sam wyrobić sobie zdanie i wypróbować je na własnej skórze. To, że mi służą, nie znaczy, że będą służyć każdemu. 

Dzisiejszy wpis natomiast służy wyjaśnieniu, czemu czasem będzie można usłyszeć czy zobaczyć moje nazwisko w kontekście kosmetycznym. Oraz przekazaniu Wam drobnego prezentu od Tołpy. Dostałam od nich - dla Was - dwa egzemplarze nowej książki Dominique Loreau Sztuka sprzątania. Uporządkuj swój dom i swoje życie

No, ale nie dostaniecie ich tak całkiem za darmo przecież. Co trzeba zrobić? Napisać w komentarzu pod tym wpisem albo na blogowym profilu na Facebooku, czym jest dla Was sprzątanie i porządek. Czy jest ważne, czy też stanowi przykry i uciążliwy obowiązek, przed którym staracie się uciec za wszelką cenę? Tytuł oryginału brzmi Faire le ménage chez soifaire le ménage en soi, co można by przetłumaczyć jako posprzątać u siebie, posprzątać w sobie. Czy dostrzegacie jakiś związek między porządkiem lub bałaganem w otoczeniu a swoim stanem ducha i umysłu? 

Możecie wpisywać komentarze do przyszłej soboty włącznie, czyli do 6 lipca, tutaj, pod wpisem, lub na fanpejdżu Prostego blogu na Facebooku. Proszę nie dublować wypowiedzi, wpisanie komentarza i tu, i tu, nie zwiększy szans na wygranie książki. Jeden egzemplarz dostanie autor lub autorka komentarza zamieszczonego na blogu, a drugi wybrana osoba spośród wypowiadających się na Facebooku. O wyborze poinformuję Was w poniedziałek, 8 lipca. Książki powędrują do osób, których wypowiedzi w jakiś sposób mnie poruszą, a ocena ta będzie całkowicie subiektywna (tzw. widzimiś).

Popularne posty z tego bloga

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian