Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2013

Świńskie oczka strachu

Tym razem nie robię podsumowań. Noworocznych postanowień też nie będzie. Prawdziwa zmiana dzieje się jakby sama, wtedy, gdy jest się do niej gotowym. Gdy nadejdzie czas. Niby dlaczego miałabym czuć się gotowa właśnie dzisiaj albo jutro, tylko dlatego, że trójka zmieni się na czwórkę? Kalendarz nie ma tu nic do rzeczy. To, co toczy się w mojej głowie czy duszy, jest niezależne od daty. Rozumiem jednak, że symboliczny nowy początek może zachęcać do mobilizacji. Jeśli ktoś właśnie przez to czuje się zmotywowany, niech korzysta z okazji, by poczuć się lepiej ze sobą samym. Tak jak Maria z bloga Ubieraj się klasycznie , który zresztą z całego serca polecam. Zamieściła wczoraj u siebie taki manifest, niby noworoczny , ale myślę, że to dobry manifest na każdy dzień roku:  oświadczam, że będę prowadzić życie najwyższej jakości. Będę obecna. Będę świadoma. Będę zadawać pytania, myśleć i wykonywać wszelkie czynności refleksyjnie. Będę żyć w danej chwili. Będę dokonywać zrównoważonych wyb

Radości!

Radości Wam życzę przede wszystkim, moi drodzy Czytelnicy, stali i dochodzący. Radości z bycia razem, blisko z tymi, którzy są dla Was ważni. Radości z prostych spraw, małych przyjemności, dobrych i codziennych chwil.  Ściskam Was wszystkich bardzo mocno i zmykam cieszyć się Wigilią. Dla naszej rodziny te Święta są z jednej strony bardzo radosne, bo moja Siostra wreszcie ma pracę, po ponad dwóch latach bezrobocia - wiecie, że o pracę dla niepełnosprawnych nie jest łatwo. Ale, jak to w życiu się przeplata, musi też być łyżka soku z cytryny w tym miodzie - mój Mąż być może będzie musiał już jutro wyjechać służbowo. Mamy nadzieję oczywiście, że wyjazd się opóźni, ale nie ma co za bardzo się nastawiać, że się uda. Więc jest słodko-kwaśno, dla równowagi.  Dlatego ta Wigilia będzie dla nas czasem tym cenniejszym. Bo cieszymy się, że mamy dla siebie chociaż ten wieczór.  Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Zagrożenie Wigilią

Wielu spośród Was na pewno zna to opowiadanie Tove Jansson, ale pomyślałam, że warto je sobie odświeżyć w oczekiwaniu na Wigilię.  Choinka Aut. Tove Jansson, tekst skopiowałam stąd . Pochodzi z tomu Opowiadania z Doliny Muminków, Nasza Księgarnia, mój tomik wydano w 1987 r. Przełożyła Irena Szuch-Wyszomirska. Jeden z Paszczaków stał na dachu i grzebał w śniegu. Na łapkach miał żółte wełniane rękawiczki, które powoli robiły się mokre i niemiłe. Więc je zdjął , położył na kominie i westchnąwszy grzebał dalej. W końcu wyłoniła się klapa w dachu. - Aha, klapa – mruknął Paszczak. – A on i tam w środku śpią. Nic, tylko śpią i śpią, i śpią, podczas kiedy inni pracują do nieprzytomności jedynie dlatego, że ma być Gwiazdka i Wigilia. Wszedł na klapę, a ponieważ nie pamiętał, czy otwiera się do środka, czy na zewnątrz, tupnął w nią ostrożnie. Otworzyła się natychmiast – do środka i Paszczak spadł w dół, w śnieg i ciemności, i w to wszystko, co rodzina Muminków złożyła na strychu

Milczenie

Wiem, że za długo tu milczę. Właściwie nie mam żadnego usprawiedliwienia. Poza tym, że jeśli nie ma się niczego sensownego do powiedzenia, lepiej czasem zamilknąć. Dojrzewa we mnie pewien temat, ale nie czuję się jeszcze gotowa, by go przelać na klawiaturę. Koleżanka podesłała mi bowiem do przeczytania dwa teksty, jeden to Pamiętnik zakupoholika Michała Zaczyńskiego , a drugi stanowi reakcję na ten artykuł napisaną przez autorkę blogu Fashion50plus . Oba dotyczą zakupoholizmu, a przede wszystkim kupowania ubrań.  Jeszcze jakiś czas temu rzuciłabym się ochoczo do ferowania opinii, ale mam coraz silniejsze przekonanie, że nie mam prawa nikogo oceniać ani krytykować, poza sobą samą. Nie znam wszystkich okoliczności ani pobudek, nie mam wglądu w myśli i dusze innych ludzi. Oba teksty w pewnym stopniu mnie zadziwiły, może nawet zszokowały. Ale jako osoba, która kiedyś sama zachowywała się podobnie (była uzależniona od kupowania - chociaż w o wiele mniejszej skali), cóż mogę napisać na

Pismo obrazkowe

Przyznam się Wam do czegoś. Obiecałam pisanie o strategiach, ale jakoś mi to nie idzie. Z doświadczenia wiem już, że w takim przypadku nie ma co się zmuszać i pisać na siłę, nic dobrego z tego nie wyniknie. Odwieszam więc temat na kołek, bo chwilowo potrzebuję nieco lżejszego kalibru wpisów.  Jestem teraz na takim etapie, że bardziej inspirują mnie obrazy niż słowa. Przez ostatnie miesiące na przemian albo pisałam, albo czytałam, chwilowo słowa wylewają mi się więc uszami. Dlatego potrzebuję obrazów. Wizualnych przykładów prostoty, w każdym jej wydaniu. Pozwólcie więc, że podzielę się z Wami kilkoma wybranymi, zestaw luźny i niezobowiązujący. Jeśli macie jakieś ulubione zdjęcia, blogi, miejsca w sieci, które są ciekawym źródłem minimalistycznych wizualnych inspiracji, dowolnego rodzaju, podzielcie się również ze mną, proszę. 

Nawróceni na slow life

Dzisiaj zapraszam do lektury miesięcznika W drodze . Najnowszy numer, pod znamiennym podtytułem Zmęczeni czasem, w całości poświęcony jest czasowi. Polecam lekturę całego numeru, ale w szczególności artykuł pani Anny Sosnowskiej Nawróceni na slow life , w którym mowa między innymi także o mnie. Miesięcznik dostępny jest również w wersji elektronicznej, szczegółowe informacje znajdziecie tutaj .

Potęga prostoty

Miałam pisać o strategiach, ale strategia nie zając, nie ucieknie. Pomyślałam, że lepiej napiszę o tym, dlaczego minimalizm zaczyna niektóre osoby denerwować.  Joanna Glogaza, autorka bloga Style Digger, zamieściła u siebie bardzo ciekawą i mocno krytyczną recenzję Sztuki prostoty.   Joanna jest bardzo rozsądną i mądrą dziewczyną, podoba mi się jej zdrowe spojrzenie i to, że nie podąża za ogólnymi ochami i achami. Dostrzega pozytywne przesłanie, ale wytyka książce Dominique Loreau te wszystkie cechy, które denerwują także i mnie, i nie tylko mnie, bo wielokrotnie spotykałam się na różnych blogach z podobnymi opiniami na jej temat. Przeczenie sobie, pretensjonalność, autorytarny ton, narzucanie nieraz dziwnych i wyssanych z palca pomysłów (jak smarowanie się oliwą dla... zwiększenia elastyczności kości, to moja ulubiona rewelacja). Nie raz śmialiśmy się przecież z tych słynnych białych majtek, nakazu używania białej pościeli, osobliwych poglądów dietetycznych i innych podobnych kw