Myślałam sobie ostatnio o tym, jak różne wymiary może mieć proste życie. Zależy przecież od sytuacji rodzinnej, zawodowej, geograficznej (miejsca zamieszkania), od światopoglądu i mnóstwa innych czynników. Dlatego, jak niejednokrotnie już stwierdzaliśmy także i tu, na blogu, nie da się stworzyć jednego wzorca, zalać go żywicą i prezentować w gablocie z podpisem Jedyny skuteczny i solidnie wypróbowany model życia podług zasad minimalizmu w dziesięciu księgach prozą opisany. Proste życie w moim wydaniu wygląda przecież zupełnie inaczej niż chociażby w przypadku rodziny z kilkorgiem dzieci. Albo gdybyśmy mieszkali na wsi, w domu jednorodzinnym, a nie w dużym mieście, w niewielkim mieszkaniu w bloku. Albo gdybym pracowała nadal na etacie, a nie cieszyła się wolnością swobodnego strzelca. Mam więc świadomość, gdy dzielę się różnymi swoimi doświadczeniami czy spostrzeżeniami, że nie każdemu mogą się one przydać, a niektóre może i nawet, ale tylko częściowo. Jednak chciałabym tej wiosn
Po słonecznej stronie życia