Obiecywałam, że będę Was informować o postępach publikacji mojej książki o minimalizmie. Ostatnio sporo osób pyta mnie o termin premiery, ale do niedawna nie miałam konkretnych informacji. Jednak wreszcie widać horyzont. Minimalizm po polsku ukaże się (najprawdopodobniej) w sierpniu pod marką Black Publishing, która jest imprintem Wydawnictwa Czarne. Oczywiście będą również wersje elektroniczne.
Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć. Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa. Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.