Niedawno z fejsbukowej czeluści wyskoczyła na mnie taka tabelka:
Gdy podzieliłam się nią ze znajomymi, w odpowiedzi koleżanka podesłała mi wersję angielską, zapewne pierwowzór powyższej, z jednym punktem więcej (7. Uśmiechnij się, wszystkie problemy świata nie spoczywają na Twoich barkach). Polska wersja jest dość swobodną wersją angielskiej, ale powiedzmy, że zasadnicze znaczenie nie uciekło:
Pomyślałam, że wprawdzie ten zestaw kilku rozsądnych zasad zaiste może posłużyć do uproszczenia życia, jednak szkopuł w tym, że nie da się ich traktować jako instrukcji obsługi. Aczkolwiek może i warto powiesić je sobie na lodówce czy w innym widocznym miejscu, jeśli ma się poczucie, że sporo w tej dziedzinie jest jeszcze do zrobienia, ale żadnej z tych wskazówek nie da się wprowadzić w życie z dnia na dzień, za jednym pstryknięciem palcami.
Dla mnie te siedem zasad składa się na takie ogólne wyluzowanie, odpuszczenie sobie, ludziom i światu. Zrozumienie, że wiele jest spraw, nad którymi nie warto się zastanawiać ani zadręczać się nimi. Szkoda sił i czasu.
Patrząc na tę minilistę, pomyślałam, że do dopracowania mam jeszcze tylko jeden punkt: zdarza mi się przejmować tym, co inni myślą o mnie. Jednak i z tym jest coraz lepiej.