Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Wakacji ciąg dalszy

Mój jesienny urlop jeszcze się nie skończył, przede mną kolejny tydzień odpoczynku, dzisiaj wyjeżdżam z moją kochaną siostrą, bardzo się cieszę z tej naszej babskiej wyprawy. Do pisania wrócę po powrocie. Zostawiam Was za to z informacją o tym, że w październiku najprawdopodobniej odbędą się moje pierwsze spotkania autorskie. Na razie w Warszawie i Krakowie, nie znam jeszcze terminów, ale powiadomię, gdy tylko będą znane. Jeśli chcielibyście zorganizować spotkanie w innym mieście, a dysponujecie lokalizacją, piszcie proszę na mój adres e-mailowy ajka@prostyblog.com, przekażę tę informację wydawnictwu. Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce! Poniżej w ramach jesiennej ilustracji toskańskie kwiecie, sfotografowane w Montepulciano. Zaskoczyło mnie, bo takie krokusowate kojarzą mi się z raczej z wiosną, poza zimowitem jesiennym. A tam proszę, we wrześniu żółte tak sobie słonecznie szaleją. 

W naprawdę gościnnym pokoju

Trochę podróżniczo będzie tej jesieni na Prostym. Jak wspominałam, chcę Wam opowiedzieć o swoich urlopowych wyjazdach (wyjątkowo tym razem dwóch krótkich zamiast jednego dłuższego). Zanim jednak przejdę do konkretów, do tego co i gdzie widzieliśmy, chciałam podzielić się wrażeniami z korzystania z możliwości wynajmu pokoju (lub mieszkania) za pośrednictwem serwisu airbnb, o którym pisałam ostatnio.  Wiecie, zarówno z blogu, jak i z mojej książki, że przez dobrych parę lat pracowałam jako pilot wycieczek i przewodnik. Praca ta miała wiele dobrych stron i była świetnym doświadczeniem, ale pozostała mi po niej niechęć do hoteli oraz wyjazdów zorganizowanych. Przede wszystkim dlatego, że w moim odczuciu odcinają one odwiedzającego dane miejsce od jego prawdziwego życia i ludzi. Oczywiście czasami są najlepszą albo jedyną dostępną opcją, więc nie skreślam ich całkowicie, ale w miarę możliwości staram się unikać. Nie chcę mieć wrażenia, że to, co widzę lub czego doświadczam, jest tylko

Latająca kosmetyczka

Stali czytelnicy bloga wiedzą, że zwykle o tej porze roku wyjeżdżam na wakacje. W tym roku okoliczności (wydanie książki - konieczność bycia dyspozycyjną, gdyby ktoś czegoś ode mnie chciał w związku z tym faktem) nie pozwalają na dłuższy wyjazd, więc wychodzę poza dotychczasowe przyzwyczajenia. Zamiast jednego dłuższego, dwa krótsze wypady - jeden z mężem, drugi z siostrą. Na oba bardzo się cieszę.  Zastanawiałam się ostatnio nad tym, w jakim kierunku chcę podążać z blogiem. Ogólny wniosek: pisać o takich sprawach, o których z zaciekawieniem czytam u innych. Pojawiło się parę pomysłów, nie będę zdradzać wszystkich na raz, ale jednym z nich było szersze pisanie o odbytych podróżach. Wprawdzie nie podróżujemy bardzo wiele, ale na pewno jako bezdzietnemu małżeństwu jest nam stosunkowo łatwo gdzieś wyskoczyć nawet kilka razy do roku. A podczas podróży, jak i na co dzień, na każdym kroku szukam prostoty i piękna, pomyślałam, że warto byłoby więcej o tym pisać, z konkretami. Gdzie, jak

Piramida

Kilka dni temu podzieliłam się z czytelnikami na fejsbukowej stronie bloga takim znalezionym obrazkiem, dość luźno przypominającym model hierarchii potrzeb Abrahama Maslova. Piramida potrzeb kupujących Od dołu do góry poszczególne warstwy to: „wykorzystaj to, co masz”, „pożycz”, „wymień się”, „kup używane”, „zrób” i na samej górze „kup”. Publikując ilustrację, napomknęłam, że w Polsce pożyczanie jest nie najlepiej widziane, co potwierdziło się zresztą w komentarzach. Różne osoby napominały, że niechętnie pożyczają, czują się skrępowane. Pojawiło się też stwierdzenie, że łatwość lub niechęć do pożyczania danej rzeczy związane są z jej wartością. Nie ma problemu z pożyczaniem książek czy drobnych sprzętów, ale samochód czy mieszkanie to zupełnie inna sprawa. 

Nowe wdzianko

Z przyjemnością przedstawiam Wam nowe wdzianko bloga, pierwszy szablon zrobiony na zamówienie, a nie kupiony gotowy. Wykonała go Adrianna Nowaczek , z pomocą programisty Mirka Michalaka. Autorom serdecznie dziękuję! 

Dziękuję!

Niewiele czasu minęło od premiery książki, a ja już czuję się zasypana pozytywnymi reakcjami. Płyną e-maile, komentarze na stronie fejsbukowej. Na każdy e-mail odpowiadam, z komentarzami na FB nie dałabym rady, więc posłużę się blogiem. Napiszę krótko: bardzo Wam wszystkim, moim stałym i nowym Czytelnikom, dziękuję za tę wielką falę pozytywnej energii, którą wysyłacie w moją stronę. Dzięki Waszym reakcjom widzę, że wysiłek pisania nie poszedł na marne. Poprawki i dyskusje z redaktorami, zastanawianie się, w którą stronę to pociągnąć... Jako debiutantka musiałam sporo napracować się, by ostateczny efekt był strawny i ciekawy, ale cieszę się, że miałam tak dobrych nauczycieli, jak pan Łukasz Najder i pani Karolina Iwaszkiewicz. Nie zawsze było łatwo, ale nikt nie obiecywał, że będzie. Były chwile trudne, zwątpienia i wahania. Nie spodziewałam się jednak aż tak dobrego odbioru. Wiem, że nie wszystkim Minimalizm po polsku  się spodoba (to byłoby jednak podejrzane) i nie oczekuję tego