Jak pisałam niedawno, dużo myślę ostatnio o kolorach, ich działaniu, roli i zastosowaniu. We wnętrzach, w sztuce, w garderobie. Wciąż mocno siedzi mi w głowie wpis Marii ze znanego już wielu Czytelnikom bloga Ubieraj się klasycznie, zatytułowany Garderoba tylko w trzech kolorach . Autorka pisze w nim o decyzji o komponowaniu garderoby tylko w trzech kolorach i pyta czytelników, czy byliby w stanie tak zradykalizować swoje wybory i umieliby wytrwać w tym ograniczeniu. W pierwszej chwili ta propozycja wydała mi się bardzo radykalna, skrajnie minimalistyczna. Maria wybrała dla siebie biel, czerń i szarość, jako uzupełnienie srebro i złoto, odcienie cieliste i kolor naturalnej skóry, dżins. Bardzo monochromatycznie. Jednak przypomniałam sobie, że przecież przez dobrych parę lat swojego życia chodziłam odziana w tylko jedną barwę: czerń od stóp do głów, w połączeniu ze srebrną biżuterią. Potem doszła biel, jako uzupełnienie stroju do pracy. Rzadkim akcentem był czerwony szal i r
Po słonecznej stronie życia