Przejdź do głównej zawartości

Mieć wszystko, nie mając niczego

Po świątecznej przerwie wróćmy do tematu wewnętrznej wolności. Dzisiaj chciałam trochę przekornie poczęstować Was kolejnym z ulubionych fragmentów książki Dominique Loreau Sztuka minimalizmu w codziennym życiu (przełożyła Angelina Waśko-Bongiraud, Wydawnictwo Czarna Owca 2012). Nieco przekornie, bo wielokrotnie mówiłam i pisałam o tym, że minimalizm to nie tylko rzeczy, a tu proszę. Przywołuję ten fragment, bo wiosna jest znakomitym czasem do ćwiczeń owej regularnej praktyki oczyszczania, przy okazji wietrzenia i porządków, gdy pozbywanie się tego, co zbędne, przychodzi naturalnie, lekko, niemal bez żalu.  

Nie tyle liczba i różnorodność posiadanych przez nas rzeczy stanowi problem, ile przywiązanie, które im okazujemy. Kiedy przywiązanie słabnie i zanika, odkrywamy nową wolność: nie obawiamy się już stracić tego, co, jak się nam wydawało, należało do nas.   
Przywiązani do dóbr materialnych jesteśmy nimi owładnięci i tym samym nie możemy być panami samych siebie. Zapewnienie sobie materialnego komfortu nie jest bez znaczenia, ale powinien on nam ułatwiać dostęp do innych form bogactwa, (...) Ale możemy do niego dotrzeć tylko dzięki długiej i regularnej praktyce oczyszczania, której celem nie jest wyrobienie sobie całkowitej obojętności na dobra materialne, lecz patrzenie na nie z pewnego dystansu, nie z myślą o sprawowaniu nad nimi władzy, lecz wręcz przeciwnie, oderwaniu się od nich. Kiedy nie mamy niczego, mamy wszystko. Nie przywiązuj się do niczego. Używaj rzeczy, korzystaj z nich, podziękuj im, kiedy już ci nie służą, pozwól im odejść. Jedyną ważną rzeczą jest, być może, znalezienie przyjemnego miejsca do życia, miejsca, w którym czujesz się swobodnie i bezpiecznie. Będąc niewolnikiem świata materialnego, ograniczasz swoją wolność i swój wewnętrzny rozwój. Pozbądź się wszystkiego, co niepotrzebne, a staniesz się wreszcie panem samego siebie. Będziesz umiał korzystać z rzeczy materialnych, nie przywiązując się do nich; zrozumiesz, że uwolnienie się od posiadania rzeczy jest możliwe, a to pozwoli ci żyć lepiej. Nie będziesz z tego powodu biedniejszy, brzydszy ani mniej inteligentny. Staniesz się nawet kimś lepszym: sobą. Uzyskana wolność pobudzi cię do pozbycia się jeszcze większej ilości rzeczy. (...) Jak wygląda moje życie? Dwie walizki, komputer. Więcej rzeczy zbyt obciążałoby moje dwie ręce. 

Zdjęcie Kanji Furakawa, źródło Pinterest


Popularne posty z tego bloga

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian