Przejdź do głównej zawartości

Jakość codzienności - konkurs

Wracam do Was po krótkim odpoczynku w Tatrach. Było deszczowo, ale za to w górach bardzo cicho i spokojnie. Turyści wystraszyli się pogody, tym lepiej dla takich wariatów jak ja, co się deszczu nie boją. Wracam konkretnie, bo z konkursem dla Was. O sposobach na jakość życia codziennego.

Minimalizm i jakość to pojęcia właściwie nierozłączne. Gdy mówi się o tym, by mieć mniej i mniej robić, naturalnym dopełnieniem jest „ale za to lepiej”. Używać ładniejszych, trwalszych przedmiotów i bardziej skutecznych produktów, kupować mniej, ale w sposób bardziej przemyślany. Mieć mniej zajęć, ale poświęcać im więcej uwagi i czerpać z nich więcej satysfakcji. Upraszczanie życia i eliminowanie nadmiaru z otoczenia bardzo wzmacniają przywiązanie do jakości w każdym aspekcie, od garderoby i toaletki poczynając, na śnie i wypoczynku kończąc. Bo inaczej się nie da. Im mniej chcesz posiadać, tym bardziej zależy Ci na niezawodności, trwałości i skuteczności tego, co w swojej przestrzeni pozostawiasz.

Jak wiecie od paru lat współpracuję z marką tołpa, z którą dzielę podejście do konsumpcji, kupowania i nie tylko, o czym możecie przeczytać np. w cyklu felietonów „Poradnik prostego myślenia”, które napisałam do działu Kupuj mniej witryny internetowej tolpa.pl, oraz w manifeście marki tołpa. Gdy tołpa zaproponowała mi przyłączenie się do kampanii tołpa:off, w ramach której chcą mówić o tym, by powiedzieć off”: „presji i oczekiwaniom innych, nieprzemyślanym decyzjom i pośpiechowi, zadowalaniu się byle czym, utrudnianiu codzienności, i temu, że wygląd zewnętrzny jest najważniejszą rzeczą na świecie, z radością przyjęłam tę propozycję. Bo nigdy za wiele mówienia o tym, by nie dać się zwariować, by zachować swoje rozsądne tempo życia i mieć odwagę podejmować własne, świadome decyzje. O kampanii tołpa:off możecie przeczytać tutaj, w witrynie regularnie pojawiają się informacje i materiały związane tematycznie ze wspomnianymi kwestiami.

I pomyślałam, a może by opowiedzieć o tym, czym dla mnie jest dbanie o jakość codzienności, o te wszystkie małe rzeczy, które sumują się w dobre, radosne i spokojne życie?

Zdjęcie: Robert Meyer

Jakość to jeden z moich ulubionych tematów, także w kontekście zawodowym. Przez parę lat byłam kontrolerem jakości tłumaczeń i stanowisko to dawało mi mnóstwo satysfakcji. Zrozumiałam wtedy, że jakość nie bierze się z niczego, wymaga solidnych podstaw: wiedzy fachowej, doświadczenia, staranności, umiejętności przyznawania się do błędów i wyciągania z nich konstruktywnych wniosków. Jednak tym, co najbardziej ułatwia jej tworzenie i utrzymywanie, są przejrzyste, logiczne i możliwe do przestrzegania zasady, zbudowane na wspomnianych fundamentach.

Jakość życia codziennego podlega tym samym prawom: by żyć dobrze, trzeba na podstawie wiedzy (znajomości siebie i swojego otoczenia), doświadczenia, obserwacji i rozmów z współuczestnikami naszej codzienności wypracować zestaw osobistych oraz rodzinnych/domowych zasad, których dobrowolnie się przestrzega, samemu i kolektywnie, aby móc każdy dzień przeżyć jak najlepiej, z największą radością.
Przedstawiam Wam moje/nasze domowe zasady, które wypracowaliśmy sobie jako rodzina i dzięki którym żyje się nam dobrze, każdemu z osobna i rodzinie jako całej. To nie jest żaden uniwersalny dekalog, chociaż pewnie każdy znajdzie w nim takie punkty, które też stosuje lub uzna za przydatne.

  1. Sen to jedna z podstaw zdrowia i dobrego samopoczucia. Dbamy więc o to, by regularnie się wysypiać, spać co najmniej 7 godzin, idealnie 8. Wstajemy z konieczności wcześnie, około godz. 5:30, więc wieczorem trzeba uważać, by nie siedzieć za długo, nie zagadać się, nie przegapić godziny pójścia na spoczynek, gdy wciągnie dobry film, emocjonujący mecz czy ciekawa lektura. Poza tym: przewietrzona sypialnia, twardy materac i brak przeszkadzajek w postaci telewizora czy innych urządzeń elektronicznych. W sypialni się śpi lub zajmuje łóżkowymi przyjemnościami i nic poza tym. Na około pół godziny przed położeniem się unikamy kontaktu ze źródłami tak zwanego niebieskiego światła, czyli z różnego rodzaju monitorami, ekranami itp. (bo to utrudnia zasypianie i pogarsza jakość snu).
  2. Jedzenie to paliwo, od którego bardzo wiele zależy. Musi być odpowiednio dobrane do potrzeb naszych organizmów i w miarę możliwości jak najbardziej odżywcze. Szerzej piszę o tym w notce Właściwe paliwo, ale w skrócie przypomnę: unikamy żywności wysoko przetworzonej, nie używamy cukru, właściwie nie jemy słodyczy (sporadycznie kostkę czekolady gorzkiej lub kawałek domowego ciasta, od święta lody). Jemy sporo warzyw, mnóstwo wiejskich jaj, mięso,  umiarkowane ilości owoców i orzechów. Trochę kasz, ziemniaków i ryżu, ale są one tylko uzupełnieniem diety, nie głównym zapychaczem. Nie żywimy się w stu procentach „bio” i „eko”, bo to bardzo trudne, a czasem również kosztowne, staramy się balansować między produktami kupowanymi bezpośrednio od rolnika lub przywożonymi z działki rodziców i zaopatrzeniem marketowo-dyskontowym. Piekę sama chleb, większość posiłków jemy w domu. W mojej kuchni nie znajdziecie wielu akcesoriów i frymuśnych gadżetów, ostatnim zakupem AGD był wolnowar z drugiej ręki (slow cooker), który bardzo ułatwił bezwysiłkowe przygotowywanie potraw. Wyjścia do restauracji są odświętną przyjemnością, a nie podstawą żywienia. Nie kupujemy i nie przechowujemy w domu produktów, których postanowiliśmy unikać lub które uważamy za szkodliwe. Nie znajdziecie u nas słodzonych kolorowych napojów, czipsów, chrupek, batoników czy innych słodyczy (oprócz jakościowej czekolady). Skoro czegoś nie jemy/nie pijemy, czemu miałoby służyć trzymanie tego pod ręką?
  3. Dbamy o to, by większość posiłków zjadać razem. Przy stole. Nie zajmujemy się wtedy niczym innym, nie oglądamy TV, nie korzystamy z telefonów, komputerów itp. Czas przy stole jest czasem na jedzenie i ewentualną rozmowę, cała reszta musi zaczekać.
  4. Ruch to część codzienności, a nie opcja. Wprawdzie mamy samochód, ale korzystamy z niego tylko wtedy, gdy jest to naprawdę uzasadnione (weekendowy wyjazd za miasto, zakup czegoś większego). Na co dzień chodzimy na piechotę i korzystamy z komunikacji miejskiej. Prócz tego gimnastyka, ćwiczenia z ciężarami, spacery po górach. Nie traktujemy żadnej formy ruchu jako uprzywilejowanej, jeśli nie ma warunków na ruch na świeżym powietrzu, wysiłek w pomieszczeniu też ma sens. Czas na to musi się znaleźć, bez szukania wymówek. Czasem mniej, czasem więcej, tyle, ile się da. Choćby dwudziestominutowy spacer, chociaż to stanowczo za mało na dłuższą metę.
  5. Otaczanie się przedmiotami bezużytecznymi lub nieestetycznymi odbiera energię i tworzy bałagan. W naszym domu nie ma miejsca na rzeczy brzydkie, nieprzydatne lub niesprawne. To, co zepsute i możliwe do naprawy, naprawia się od razu. Co zużyte, zniszczone i nieodnawialne, wyrzuca. Rzeczy w dobrym stanie, które nie już używane lub które znalazły się u nas przypadkiem lub powielają funkcję innych, muszą znaleźć nowych właścicieli.
  6. Od Joasi Glogazy, autorki książki Slow fashion, przejęłam zasadę, że w szafie mam tylko ulubione ubrania, bo przecież i tak zawsze te nieulubione z nimi przegrywały. Nie oznacza to, że mam szczególnie mało odzieży, chociaż na pewno moja szafa nie jest liczebnie imponująca. Za to wszystko w niej pasuje do siebie nawzajem oraz do moich potrzeb, figury i typu urody. Dzięki temu nie spędzam zbyt wiele czasu na dobieraniu stroju przed wyjściem ani ogólnie nie muszę zbyt wiele uwagi poświęcać swojej garderobie.
  7. W domu człowiek może pozwolić sobie na swobodniejszy strój, ale nie wolno popadać w abnegację. Staramy się wyglądać schludnie, estetycznie i czysto także wtedy, gdy nikt nas nie odwiedza. Domownicy nie zasługują na to, by okazywać im lekceważenie zaniedbanym wyglądem, zniszczonymi ubraniami czy bezkształtnymi gaciami na tyłku.
  8. Dbanie o ciało i urodę jest ważne, chociaż nie najważniejsze, i należy mu poświęcać tyle czasu i uwagi, by dobrze czuć się ze sobą każdego dnia, a nie tylko od święta. Regularnie raz w tygodniu urządzam sobie domowe spa, częściowo wykorzystując kosmetyki naturalne (np. olej kokosowy, olejki eteryczne), częściowo własnej roboty z półproduktów, a częściowo „gotowce”. Nie ukrywam, że jednym z powodów, dla których podjęłam współpracę z marką tołpa, była sympatia do ich kosmetyków, których używam na co dzień. Aromatyczny peeling pod porannym prysznicem dobrze nastraja mnie na cały dzień.
  9. Stresu nie da się uniknąć, ale trzeba umieć sobie z nim radzić, wiedzieć, w jaki sposób nad nim panować i niwelować jego negatywne skutki, np. rozładowywać go przez wysiłek fizyczny, a nie przez alkohol czy agresję wobec bliskich. Ważne, by unikać niepotrzebnych nerwowych sytuacji wynikających z naszych własnych zachowań, np. zostawiania ważnych spraw na ostatnią chwilę przed terminem albo gubienia dokumentów z powodu bałaganu w papierach. Chaos tępimy w zarodku przez regularne porządkowanie. Ważne terminy zapisujemy w kalendarzu z automatycznym powiadomieniem. Dbamy o marginesy czasowe przed istotnymi spotkaniami czy wydarzeniami.
  10. Nieogarnięte finanse mogą być przyczyną nie tylko stresu, ale i poważnych nie raz problemów. Nie żyjemy na pożyczkach, od czasu spłaty kredytu hipotecznego śpimy spokojnie i mamy nadzieję nigdy więcej nie musieć korzystać z takich narzędzi. Planujemy większe wydatki, oszczędzamy, nie żyjemy ponad stan. Karta kredytowa to tylko ułatwienie podróży zagranicznych, a nie podpora domowego budżetu.
  11. Praca jest ważnym elementem życia, ale nie może być ważniejsza niż życie rodzinne i osobiste. Po wyjściu z pracy, w moim przypadku jako wolnego strzelca – symbolicznym wyłączeniu komputera, nie myśli się o niej, nie rozmawia, nie pozwala, by telefon czy służbowe e-maile zakłócały odpoczynek. To tylko narzędzie do zarabiania pieniędzy, nie treść życia.
  12. Najważniejsi są ludzie i relacje. Najbliższa rodzina, przyjaciele, nas dwoje. Gdy spędzamy ze sobą czas, jesteśmy tylko dla siebie. Bycie razem to nie przebywanie w jednym pomieszczeniu, ale rozmowa, komunikacja, wspólne przeżywanie. Z bliskimi staramy się robić różne rzeczy, a nie tylko wspólnie konsumować dobra i przyjemności. Wycieczka, spacer, wspólna praca fizyczna - doświadczać razem rzeczywistości można na różne sposoby.
  13. W relacjach podstawą jest szczerość i radość z bycia razem. Unikamy osób, z którymi nie możemy pozwolić sobie na szczerość lub czujemy, że kontakt jest wymuszony. Nie każdy musi nas lubić i akceptować, nie każdego musimy tolerować i lubić my sami. Stronimy od ludzi o negatywnym podejściu do świata, zakłamanych, nieszczerych, humorzastych i zołzowatych.
  14. Każdy dzień przeżywamy tak, jakby był naszym ostatnim. Serio serio. To podejście dzielą wszystkie najbliższe mi osoby. Nie przyjmujemy za pewnik, że jutro jeszcze będziemy na tym świecie. Przecież nikt nie może mieć tej pewności. Każde spotkanie, każdą naszą rozmowę kończymy ze świadomością, że następnego razu może już nie być. Nigdy nie wiadomo, kto z nas odejdzie najwcześniej ani kiedy i jak się to stanie. Dlatego nie odkładamy ważnych słów i rozmów na potem, mówimy sobie o swoich uczuciach do siebie na co dzień, wyjaśniamy na bieżąco nieporozumienia, nie chodzimy spać pokłóceni. Życie jest teraz, nie wolno odkładać go na potem.
Podzieliłam się z Wami moimi/naszymi zasadami, wypracowanymi przez lata bycia razem. Chciałabym zaprosić Was, abyście w komentarzach pod tym wpisem lub na facebookowej stronie bloga wpisywali Wasze osobiste lub rodzinne zasady, które pozwalają Wam dbać o jakość Waszej codzienności. Spośród Waszych wypowiedzi wybierzemy 30, których autorzy otrzymają w prezencie od marki tołpa zestawy kosmetyków z linii tołpa:®specialist, o wartości ok. 120 złotych każdy. Zapraszam oczywiście do dzielenia się informacjami o konkursie na FB, jeśli posiadacie konto. Na zamieszczanie wypowiedzi macie czas do dnia 31 lipca. Regulamin tej zabawy znajdziecie tutaj. Ciekawa jestem Waszych sposobów na jakość dnia powszedniego. 

LISTA OSÓB NAGRODZONYCH
Niżej wymienionych uczestników konkursu proszę o przesłanie danych adresowych (wraz z nr telefonu dla kuriera) na mój adres mailowy ajka@prostyblog.com lub przez wiadomość prywatną na Facebooku przez stronę bloga (a nie przez mój profil osobisty!). Na Wasze dane czekam zgodnie z regulaminem konkursu 5 dni roboczych od dzisiaj, czyli do przyszłego wtorku włącznie (9 sierpnia 2016 r.). Serdecznie dziękuję za wypowiedzi, wszystkie przeczytałam z wielką przyjemnością!

1. Anna Siek
2. Żyj po swojemu
3. Arek Lisiecki
4. Marta Szczygłowska
5. Aleksandra Yorutsuki Andrzejewska
6. Magdalena Bryk
7. Małgorzata eS
8. Magdalena (kom. zaczynający się słowami „Zdumiewające, jak wielu ludzi...)
9. Prowincjonalna Nauczycielka
10. Magdalena Zwierz
11. Anna Zygmuntowicz
12. Magda W
13. Dorota Dunder
14. wendigo
15. Aleksandra
16. W.
17. Agnieszka Kulawczyk
18. Anna Nowak
19. magda („Twój sposób na jakość...”)
20. Anna Aguacate
21. Anna
22. Zofia Alicja Tomalska
23. Magdalena („Dobry wieczór. Codzienność...)
24. Anna Wielgus-Pilavska
25. Majka
26. MarcinDI
27. Pati
28. Weronika Szlachetka
29. Nicole - Samorozwijalnia
30. Anna Duc

Nadmiar składników może obciążać skórę,a jej wystarczy to, co niezbędne.
Bo mniej znaczy więcej. Za to codziennie.
Z taką myślą powstała linia tołpa: specialist


Popularne posty z tego bloga

Memento vivere

Gdy w ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami radością życia, w komentarzach słusznie zauważyliście, że takie podejście nie dla każdego jest oczywiste, proste, naturalne, wrodzone. Niektórzy muszą się go nauczyć czy też wyćwiczyć.  Czy można nauczyć się cieszyć z faktu, że oto widzimy narodziny nowego dnia, że dane nam jest przeżyć kolejną dobę? Sposobów na to jest wiele, myślę, że taka radość może przyjść na co najmniej dwa.  Pierwszy, dość brutalny i gwałtowny: przez doświadczenie własnej lub cudzej poważnej choroby, wypadku, otarcie się o śmierć lub utratę kogoś ważnego, bliskiego, kochanego, zachodzi proces uświadamiania sobie własnej śmiertelności, kruchości życia, jego ulotności, nieuchronności śmierci. Drugi: gdy ten sam proces następuje powoli, pod wpływem doświadczenia życiowego, upływu czasu, obserwacji świata i własnej refleksji.

Ajka Minimalistka - kolejny rozdział

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynam kolejny rozdział. Prosty blog - czyli to miejsce, niestety nie odpowiada już moim potrzebom. To znaczy nie odpowiada mi ta platforma, na której go piszę, blogspot. Jej niedostosowanie do moich obecnych wymagań nie tłumaczy oczywiście rzadkiej publikacji tekstów w ostatnich latach, ale prawdą jest, że na pewno nie pomagało w pisaniu. Nie ma co jednak szukać wymówek czy wytłumaczeń.  Prosty blog pozostaje tutaj, nie znika. Wiem, że są wśród Was osoby, które wciąż lubią wracać do starych wpisów. Jednak od teraz nowe treści będę publikować w nowym miejscu, do którego serdecznie Was zapraszam. Moje nowe blogowe gospodarstwo nazywa się Ajka Minimalistka i znajdziecie go pod tym adresem . Będą się tam pojawiać nie tylko wpisy, ale również w osobnej zakładce można znaleźć wszystkie odcinki podcastu, który nagrywam od kilku miesięcy.  Zapraszam, do poczytania, posłuchania i zobaczenia! 

Uniform minimalistki

Temat osobistego uniformu obracam w głowie już od kilku lat, co najmniej. Jednak jeszcze do niedawna nie czułam się gotowa na to, by ostatecznie zdefiniować go dla siebie. Owszem, wiedziałam, że ciągnie mnie w tym kierunku i że coraz bardziej zbliżam się do wprowadzenia go w życie na co dzień. Jednak jeśli obserwowaliście, być może, moje materiały o kolorowej szafie minimalistki na YouTube , w cyklu, w ramach którego zaprezentowałam całą swoją kapsułową garderobę na wszystkie pory roku, mogliście zauważyć, że wprawdzie mój styl i zestawy ubraniowe były już dość wyraziste i powtarzalne, trudno było by nazwać je uniformem.  Tak jednak się złożyło, że w międzyczasie zmieniłam tryb życia poprzez powrót do oprowadzania po Krakowie (już nie tylko po Wawelu, jak było parę lat temu), więc o wiele częściej wychodzę pracować poza dom. Oczywiście wymusiło to dostosowanie zawartości szafy i pewne jej uzupełnienia. A jednocześnie kilka ubrań z niej wywędrowało. Z powodu zużycia, ale też zmian