Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Przedwiosenne plany

Jak pisałam, zmogło mnie jakieś grypopodobne choróbsko i chociaż funkcjonowałam przez ostatnie dwa tygodnie niemal normalnie, jednak okropnie chrypiałam, kaszlałam etc., co skutecznie odebrało mi wenę do pisania. Jednak dzisiaj jest już prawie idealnie, nieco jeszcze pokasłuję, ale już mi to nie przeszkadza w myśleniu. Wyszłam na zakupy w zimowym jeszcze płaszczyku i zgrzałam się okropnie. Dzisiaj w powietrzu czuje się już nadchodzące przedwiośnie. Nawet w zasmogowanym Krakowie. Czyli do wiosny coraz bliżej! Zdjęcie: Francesco Gallarotti Jak wiecie, nie lubię i zwykle nie robię postanowień noworocznych. Za to staram się wykorzystywać energię, jaką daje zmiana pór roku, zwłaszcza przełom zimy i wiosny. W naszej strefie klimatycznej to jeden z przyjemniejszych momentów, który owocuje przypływem chęci do działania, zmian i porządkowania. Zamiast szarpać się z sobą na początku stycznia, łatwiej jest skutecznie działać w tym właśnie okresie, gdy dostajemy naturalne wsparcie z

Ku lepszemu

Kiedy już wydawało się, że będę mogła wrócić do regularnego blogowania, dopadło mnie choróbsko. Wprawdzie od kataru od razu się nie umiera, ale wszelkie takie grypopodobne historie skutecznie odbierają człowiekowi siły twórcze. Uspokajam więc tych, co myśleli, że już z kretesem przepadłam i blog zostanie jedynym śladem po moim istnieniu. Jestem, katar i chrypa wreszcie przechodzą, myśli coraz bardziej przejrzyste, więc nowy wpis niebawem. A tymczasowo zapraszam Was do Kasi z Drogi do minimalizmu, która zaprosiła mnie do wypowiedzi na potrzeby bardzo ciekawego wpisu o pisaniu . 

Zanim nazwiesz prezesa idiotą...

Za sobą mam wielkie ufff. Westchnienie ulgi, bo we wtorek zakończyłam megazlecenie, o którym pisałam ostatnio. Ponad dwa miesiące bardzo intensywnej pracy umysłowej. Przyznaję, że teraz jestem nieco sflaczała intelektualnie i jeszcze niegotowa na większy wysiłek. Na razie wysypiam się, nadrabiam zaległości domowe i towarzyskie, odpoczywam. Leniuchuję bez wyrzutów sumienia. Wracam do równowagi. Pomyślałam, że oprócz minicyklu o szczęściu równolegle poopowiadam Wam trochę o tym, jak wygląda życie osoby pracującej na własny rachunek, bo często o to pytacie. Dzięki internetowi i możliwościom pracy zdalnej coraz więcej osób może brać pod uwagę takie rozwiązanie. A jest ono na pewno bardzo kuszące. Obiecuje wolność, niezależność. Więcej czasu wolnego, mniej stresu. Brak szefa nad sobą, brak konieczności dzielenia miejsca pracy z ludźmi, których obecność nie zawsze jest nam miła.  Temat to bardzo szeroki, więc na jednym wpisie się na pewno nie skończy. Mam wrażenie, że istnieje spor