W listopadzie 2009 r. powstał pierwszy wpis na blogu, który wówczas nazwałam Minimalistka (w serwisie blox). Nosił tytuł Trudne początki i zaczynał się tak:
Tytuł blogu jest nieco na wyrost. Nie jestem minimalistką. Może kiedyś będę. Staram się ograniczać liczbę posiadanych rzeczy, upraszczać swoje życie i otaczającą mnie przestrzeń, uczę się świadomie kupować. Dążę do wyeliminowania tego, co zbędne. Walczę z tendencją do gromadzenia przedmiotów i kupowania wciąż nowych rzeczy.
Minęło nieco ponad 8 lat i w tym czasie napisałam w sumie 500 wpisów, łącznie z dzisiejszym.
Gdy zaczynałam, nie miałam najmniejszego pojęcia, dokąd mnie to zaprowadzi. Czułam potrzebę dzielenia się swoim doświadczeniem, wrażeniami z przygody, jaką okazało się stosowanie minimalizmu w praktyce. Z czasem blog stał się zapisem różnych moich przeżyć i przemyśleń, a także relacją z procesu zmian w wielu dziedzinach życia.
Wtedy, na samym początku, wiedziałam, a raczej przypuszczałam, że mój blog jest jedynym w Polsce dotyczącym tematu minimalizmu i upraszczania życia. Dziwiło mnie to, że nikt nie pisze na ten temat, który w anglojęzycznym internecie był już wówczas bardzo popularny. Uznałam, że tym bardziej ktoś powinien w końcu zacząć pisać o tym i u nas. Nie sądziłam jednak, że tak szybko zyskam pierwszych czytelników. A po kilku miesiącach zaczęli pojawiać się również naśladowcy, powstawały kolejne blogi o minimalizmie. Niestety chyba żaden z nich nie dotrwał do dzisiaj (z tych pierwszych, bo teraz ich zdecydowanie nie brakuje).
Z czasem zaczęli zgłaszać się do mnie dziennikarze z prośbą o wypowiedź. Pojawiało się coraz więcej publikacji w różnych mediach. Zaczęłam również dostawać zaproszenia z rozmaitych organizacji i instytucji, proszono mnie o udział w warsztatach, seminariach, o prezentacje poświęcone minimalizmowi. Przez te wszystkie lata było ich mnóstwo i dzięki nim zjeździłam sporą część kraju i poznałam wiele niezwykłych osób. Wielokrotnie byłam również zapraszana do radia (także do Trójki, na której się przecież wychowywałam jako nastolatka!), a nawet i do telewizji (co było wielkim przeżyciem). Byłam bohaterką artykułów publikowanych w popularnych czasopismach. Nigdy nawet nie marzyłam o tym, by zobaczyć swoje nazwisko i zdjęcia w takich tytułach, jak Tygodnik Powszechny, Przekrój, Twój Styl, Pani, Claudia, W drodze, Focus, Wysokie Obcasy, Newsweek Psychologia i wiele innych. Nie marzyłam o udziale w profesjonalnych sesjach zdjęciowych, takich jak ta do artykułów w Twoim Stylu czy Wysokich Obcasach.
I wreszcie największa przygoda i spełnienie życiowego marzenia: publikacja pierwszej książki, a potem i drugiej, w renomowanym wydawnictwie, pod okiem wymagających redaktorów. Bardzo pozytywne przyjęcie przez czytelników i znów wiele niezwykłych doświadczeń z tym związanych.
To wszystko by się nie wydarzyło, gdyby nie ludzie. Wy, czytelnicy, oraz osoby, które z czytelników stały się też moimi dobrymi znajomymi, a nawet, w niektórych przypadkach, nie bójmy się tego słowa, przyjaciółmi: Sowa, Tofalaria, Minimal plan, Nina Wum. A także wiele dobrych i życzliwych dusz, które przychodzą na spotkania, by ze mną porozmawiać albo po prostu podziękować za to, że piszę. Inne osoby czasem piszą wiadomości i e-maile. Czasem, by zapytać o radę. Czasem, by wyrazić sympatię i psychiczne wsparcie. Internet wbrew pozorom zbliża ludzi. Tutaj łatwiej niż w „realu” znaleźć osoby, z którymi dzieli się poglądy, podejście do życia, poczucie humoru.
Były też i momenty słabości. Parę razy wydawało się, że to już koniec, że wyczerpałam zapasy energii na pisanie i że nie mam już nic sensownego do powiedzenia, a przynajmniej nie w tej formule. Bywało też, że sprawy prywatne i zawodowe pochłaniały cały mój czas i energię, więc nie starczało jej już na podtrzymywanie bloga przy życiu. Wiem, że gdyby nie te chwile załamania i przerwy w publikacji wpisów, miałabym o wiele więcej czytelników, ale nigdy nie pisałam po to, by mieć ich jak najwięcej. Trzymałam się kilku prostych zasad, które nadal uważam za najważniejsze: pozostać szczerą i autentyczną. Nie zabiegać na siłę o popularność. Pamiętać, że nie każdy musi mnie lubić. Nie pisać, jeśli nie ma się nic ciekawego do powiedzenia.
Bardzo jestem dumna z tego, że mam wiernych czytelników, którzy pozostali ze mną przez te wszystkie lata, niezależnie od moich wzlotów i upadków. Bardzo cieszy mnie również to, że nigdy nie doświadczyłam tzw. hejtu, a gdy pojawiała się skierowana do mnie krytyka, zawsze była wyrażana w sposób konstruktywny, wyważony, bez niepotrzebnych emocji. Może wcześniej niedostatecznie ją doceniałam, ale z czasem zdałam sobie sprawę z tego, że ona też jest bardzo potrzebna. Bez mądrej krytyki czasem nie sposób się rozwijać.
Dzisiaj serdecznie Wam, moim czytelnikom, za to wszystko dziękuję. Bez Was nie przeżyłabym tego wszystkiego, o czym pisałam powyżej. A jeśli kiedykolwiek Was zawiodłam, bardzo za to przepraszam, ale wiecie, nic, co ludzkie, nie jest mi obce, także popełnianie błędów.
Chciałabym wyrazić swoją wdzięczność w namacalny sposób. Mam dla Was 3 komplety moich książek (Minimalizm po polsku i Minimalizm dla zaawansowanych). Sprezentuję je 3 osobom spośród tych, które zostawią komentarz pod tym wpisem (tutaj, nie w serwisach społecznościowych), do dnia 18 lutego 2018 r. włącznie (przyszła niedziela). Nie oczekuję od Was komplementów ani pochwał, napiszcie po prostu, co Wam w duszy gra. Nie chcę, by to rozdanie miało postać konkursu czy jakiejkolwiek rywalizacji, bo chcę jedynie w ten skromny sposób podziękować Wam za to, że jesteście ze mną. O tym, które komentarze wybrałam, powiadomię w osobnym wpisie po 19 lutego. Koszty przesyłki na terenie kraju pokrywam ja. Jeśli chcecie skomentować, a nie chcecie dostać książek, też możecie :-) Poza tym mogę je przecież zadedykować dla kogoś, komu chcielibyście sprawić prezent.
![]() |
Zdjęcie Iza Garbarz Bellove |
A na koniec 10 najpopularniejszych wpisów w historii Prostego bloga, w kolejności wg. liczby wyświetleń. Przyznaję, że ciekawe to zestawienie:
7. Na rozstaju
10. Lepiej
Jeszcze raz dziękuję Wam za bycie ze mną przez te 500 wpisów i obiecuję, że to zdecydowanie nie koniec!