Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Potrzeba lekkości

Tym, co obecnie najmocniej motywuje mnie do upraszczania, jest potrzeba lekkości. I fizycznej, i mentalnej. Od zawartości kieszeni i torebki, przez kuchenne szafki, walizkę w podróży, na bagażu wspomnień kończąc.  Z jednej strony unikam ciężaru, który mógłby mnie spowolnić lub męczyć. Z drugiej strony chcę żyć pełnią życia. Mam poczucie, że tak żyję. A do tego jednak potrzebne są rzeczy. Narzędzia, surowce, produkty. Gotuję, bo ważne jest dla nas obojga, by odżywiać się z sensem. Lubię dbać o swój wygląd, lubię makijaż od czasu do czasu. Lubię ładne ubrania, buty i dodatki. Jeździmy w góry, uprawiamy sport, podróżujemy. Spotykamy się z ludźmi, bo jesteśmy dość towarzyskimi osobami. Lubimy czytać, słuchać muzyki, oglądać filmy, seriale i materiały kręcone przez ciekawych ludzi na YouTube. Wielką przyjemność sprawia mi nauka języków. Nagrywam filmy na kanał na YT. Wszystkie te zajęcia i zainteresowania wymagają narzędzi. Czasem więcej niż kilku.

Podróż bez końca

Chyba najbardziej lubię pisać i nagrywać w odpowiedzi na Wasze konkretne problemy lub zapytania. Bardzo inspirujące bywają komentarze, które zamieszczacie pod wpisami i materiałami wideo. Ewa pod wczorajszym filmem pt. Minimalizm a pamiątki i nietrafione prezenty   pisze tak:  Mam chwilowy zastój. Chyba muszę trochę odpocząć, jest mi trochę ciężko. Tak naprawdę nie spodziewałam się, że będzie tak trudno. Dużo za mną, ale chyba jeszcze więcej do pozbycia się. To, co spotkało Ewę, czyli zastój i zmęczenie pozbywaniem się nadmiaru, jest zupełnie naturalne i czasem nieuniknione. Tym bardziej prawdopodobne, im większy chaos i natłok niepotrzebnych rzeczy panował w naszym otoczeniu na początku drogi. Nie da się przecież zmienić nawyków w kilka dni. Odwrócenie skutków wieloletnich procesów czy zaniedbań też wymaga czasu. Miesięcy, lat nawet.  Zupełnie inaczej gospodaruje się siłami, mając do pokonania krótki dystans, a inaczej, gdy przed nami bardzo daleka droga do pokonania. A w ty

Kompas, filtr i skaner w jednym

Pisałam ostatnio o podejściu do sprzątania i o tym, że łatwiej jest, jeśli traktuje się go jako konieczną czynność higieniczną, nie zastanawiając się nad tym, czy lubi się sprzątać, czy też nie. Dzisiaj natomiast chciałabym namówić Was do tego, byście w ramach przedwiosennego ogarniania przestrzeni życiowej spróbowali zmienić Wasz sposób myślenia jeszcze w jednej kwestii. Oczywiście jeśli nie stało się to już wcześniej.  Chodzi o nauczenie się patrzenia na swoje otoczenie i wszystko to, co się robi, przez pryzmat minimalizmu. Identyfikacji nadmiaru, po to, by go wyeliminować.  Gdy się jest na samym początku tej drogi, wydaje się, że to bardzo trudna umiejętność. Wszystko wydaje się człowiekowi potrzebne i ważne. Rezygnacja z czegokolwiek przychodzi z oporem. Jednak z czasem staje się to coraz łatwiejsze. Najpierw trzeba nad tym świadomie pracować. Kontrolować się i narzucać sobie reżim. Aż w końcu dostrzeganie tego, co zbędne, staje się automatycznym mechanizmem. Jak każda in

Sprzątanie zaczyna się w głowie

Nie jestem odkrywcza, twierdząc, że sprzątanie zaczyna się w głowie. Jak wiele innych procesów. Odchudzanie, wypoczywanie, zmiany. Zacznijmy od jego postrzegania. Często przedstawia się sprzątanie jako czynności nielubiane i nużące. Niektórzy wręcz nim pogardzają i uważają za zajęcie niegodne. To chyba spuścizna czasów, gdy porządki były domeną kobiet oraz osób ubogich lub nisko urodzonych. Nadal zdarza się, że nie szanuje się osób, które zajmują się sprzątaniem zawodowo. Znam osobę, która zatrudnia panią do sprzątania domu wcale nie dlatego, że nie ma czasu, siły czy możliwości, ale dlatego właśnie, że uważa to zajęcie za poniżające, niegodne.  Photo by  Mikael Cho  on  Unsplash Wielu ludzi nie lubi sprzątać, bo to ich zdaniem strata czasu, syzyfowa praca, którą trzeba zaczynać od nowa, gdy tylko się skończy. Jednak naturalnym jest, że próbuje się unikać tego,  czego się nie lubi. Opóźnia, robi byle jak, byle było. Szuka wymówek, by usprawiedliwić to, że znów miało się coś in

Minimalizm na przedwiośniu

Wiele razy mówiłam o tym, że jestem za wykorzystywaniem naturalnego rytmu przyrody do osobistych celów. Dlatego uważam podejmowanie noworocznych postanowień za obciążone znacznym ryzykiem niewykonania. Bo środek zimy w naszej strefie klimatycznej to czas, kiedy człowiek ma największą ochotę zaszyć się pod kocem i wcinać czekoladę ze smalcem, a nie mozolnie pokonywać swoje słabości. Co nie znaczy, że w ogóle się nie da i że to nie ma sensu, a jedynie, że może być o wiele trudniej uzyskać trwałe rezultaty niż kilka miesięcy później.  Wiem, że w tej chwili, gdy zima sobie o nas przypomniała, za oknem biało i mrozy trzymają, nie wierzycie jeszcze do końca, że wiosna jednak do nas przyjdzie. Marzec jednak już się zaczął, za miesiąc Wielkanoc. Koniec zimy bliżej niż dalej.  Kalina wonna w ogrodzie moich Rodziców Moim zdaniem przedwiośnie i wiosna to jeden z najlepszych momentów na wprowadzanie zmian i wszelkiego rodzaju działania mające na celu tzw. ogarnięcie się. Po zimie k